wtorek, 20 sierpnia 2013


Rozdział 2
Niedane mi było nawet wejść do salonu, a już usłyszałam rozgniewany głos Nathana.- Co ty do cholery wyprawiasz? Wyścigi to nie zabawa z resztą sama dzisiaj widziałaś co się stało.- Warknął podchodząc bliżej mnie. Przyznaję, że trochę się wystraszyłam bo jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Szczęka mu drgała, a ręce powoli zaciskały się w pięści co nie wróżyło nic dobrego. Czekał, czekał aż coś powiem, a ja, ja najzwyczajniej w świecie nie mogłam nic z siebie wyksztusić. Maska twardzielki na chwilę znikła, lecz gdy Nat już miał wchodzić po schodach do swojego gabinetu ta stara ja wróciła ze zdwojoną siłą i gniewem jakiego jeszcze nie czułam nigdy w życiu.
-Dobrze wiem, że to nie jest zabawa, a ty możesz już sobie odpuścić te całe maskarady bo robią się śmieszne tak samo jak ty.- Gniew rósł z minuty na minutę tak samo u mnie jak u niego. Oboje nie kontrowaliśmy słów wypowiedzianych przez nas tak samo jak i czynów, które potem oboje będziemy żałować.
- Coś ty powiedziała?- Spytał się gwałtownie odwracając w moją stronę i podchodząc tak blisko, że mogłam spokojnie poczuć skrawek jego koszulki na moim odkrytym ciele.
- To co słyszałeś. Może kiedyś bym się bała tak do ciebie powiedzieć, ale teraz wiem, że nie jesteś groźny tylko śmieszny, a co do wyścigów to nie masz prawa żeby na mnie się unosić bo to nie były pierwsze i nie ostatnie więc się łaskawie odwal.- Krzyknęłam w jego stronę.- A jak to byś ty była na jego miejscu.- Powiedział z wyraźnie nasilającym się gniewem.- Ale nie byłam bo w porównaniu co do innych znam się na samochodach. Dzisiaj nie zawiniła mgła tylko kierowca, który wybrał BMW 650i z 12 to się dobrze skończyć nie mogło.- Podeszłam jeszcze bliżej i pchnęłam go na ścianę dociskając go swoim ciałem.- A teraz zejdź mi z drogi bo następnym razem możesz skończyć gorzej.- Wyszeptałam mu do ucha po czym na pięcie odwróciłam się w stronę chłopaków. Gdy przechodziłam obok Biebera nachwalę przystanęłam z pogardliwym uśmieszkiem i zmierzyłam go wzrokiem.- Kapuś.- Powiedziałam to co myślałam po czym wymijając go szturchnęłam i tak po prostu wbiegłam po schodach kierując się długim korytarzem ku mojemu pokojowi, gdzie od razu wskoczyłam do wanny wypełnionej po brzegi ciepłą wodą. Po 30 minutach wyszłam z łazienki już ubrana w swoją jakże seksowną piżamkę i z pół obrotu wskoczyłam do łóżka od razu zasypiając. Rano obudziły mnie krzyki z dołu i jak by strzały z pistoletu. Zerwałam się z łóżka jak strzała i w biegu pochwyciłam broń, która leżała za komodą. Wyszłam z pokoju i w pozie ochronnej zaczęłam przemierzać krótki odcinek pomiędzy moją sypialnią, a schodami. Szłam teraz bliżej ściany tak by nikt z dołu mnie nie zobaczył. Cicho pokonywałam każdy stopień, kiedy byłam prawie na dole odbezpieczyłam pistolet i już miałam wchodzić do salonu, kiedy usłyszałam cichy szmer.
Oczami Justina
Razem z chłopakami graliśmy w grę, gdy gdzieś na schodach usłyszałem jak ktoś odbezpieczył broń. Szturchnąłem Nathana w ramię, a reszcie kazałem być cicho.
-Bieber co jest?.-Odezwał się Josh, który bacznie rozglądał się po całym pomieszczeniu.- Albo mi się wydaje albo słyszałem na schodach jak ktoś ładował pistolet.- Wyszeptałem tak by usłyszeli mnie wszyscy tutaj zebrani.- Na pewno ci się wydawało przecież ten dom jest dobrze strzeżony.- Powiedział Brunce uniesionym głosem na co wszyscy zmrozili go wzrokiem aby był ciszej. – Na pewno nie na takie dźwięki jestem uczulony i usłyszałbym je nawet na końcu tej ulicy. Warknąłem już trochę podirytowany myśleniem moich kumpli.- Dobra na wszelki wypadek sprawdźmy to.- Powiedział Nathan podając każdemu z nas broń i pokazując gdzie każdy ma się ustawić. Powoli wyszedłem drugim wyjściem z salonu po czym ruszyłem w stronę schodów skąd pochodził szmer. Czym bliżej byłem tym bardziej mogłem usłyszeć ciężki oddech dochodzący tuż za rogu. Kiedy doszłem już do końca i powoli wyłoniłem za ściany jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem półnagą Leyle z bronią w ręku. Pierwsze co przyszło mi na myśli to skąd ona ma pistolet, ale po dłuższym namyśle postanowiłem, że warto będzie ją przestraszyć. Ruszyłem ku niej i z uśmiechem na ustach przyłożyłem jej zimna lufę do głowy następnie zmieniając głos na grubszy przemówiłem.- Rzuć broń bo inaczej sobie porozmawiamy.- Wypowiedziałem te słowa wprost do jej ucha na co ona się wzdrygnęła i zrobiła coś w co bym nigdy nie uwierzył. Odbiła się od zimnych kafelek i robiąc salto do tyłu pozbawiła mnie broni i popchnęła na ścianę po czym złapała za ramię przygwożdżając do podłogi. Nie czekając dłużej usiadła na mnie okrakiem co mi się nawet spodobało biorąc pod uwagę, że jest w samej piżamce. Jeśli tak można nazwać skąpe spodenki i bluzeczkę na ramiączkach. –Mówiłeś coś, że jak porozmawiamy.- Śmiała się wprost do mojego ucha.- Wiesz Justin, że nie zemną takie numery.- Wyszeptała powoli wstając ze mnie i z gracją weszła do salonu, gdzie byli naszykowani chłopcy.
Oczami Leyli ( W tym samym czasie)
Stojąc tak zaczajona poczułam jak ktoś za mną przykłada mi pistolet do głowy na co się wzdrygnęłam bo nie słyszałam podchodzącego mnie chłopaka. Delikatnie tak by nie zauważył odwróciłam głowę i to co zobaczyłam wbiło mnie w ścianę. Za mną stał Bieber z uśmiechem na ustach co mnie rozdrażniło. Ja tutaj o mało co zawału nie dostałam a ten żarty sobie stroi więc ja postanowiłam odwdzięczyć się tym samym. Odbiłam się od zimnych kafelek i robiąc salto w powietrzu zabrałam mu pistolet. W między czasie popchnęłam na ścianę, a zarazem przygwoździłam tyłem do podłogi i czym prędzej usiadłam na nim. – Mówiłeś coś, że jak porozmawiamy. Już nie mogłam wytrzymać więc śmiałam się wprost do jego ucha. On na serio jest taki głupi, czy takiego udaje. Sami mnie uczyli samoobrony, a teraz leży pode mną i widzę, że do śmiechu mu nie jest.- Wiesz Justin, że nie zemną takie numery.- Wyszeptałam po czym powoli wstałam i już chciałam wchodzić do salonu, kiedy usłyszałam wystrzał z pistoletu i gdyby nie mój unik dostałabym kulką w łeb tak to tylko przeleciała koło mnie i zbiła lustro w holu. Nie chciałam aby za drugim razem moja głowa ucierpiała więc wychyliłam się za ściany i widząc chłopaków z bronią przestraszyłam się bo co ja im zrobiłam, że zasłużyłam na śmierć. Śmiesznie to wyglądało, gdy weszłam do pomieszczenia z podniesionymi rękami i pistoletami w dłoniach. Kiedy mnie tylko zobaczyli wpadli w śmiech, ale mi jakoś nie było do śmiechu mogli mnie zabić.- Ładnie tak się śmiać z prawie trupa. Co wam przyszło do głowy żeby we mnie strzelać co? Czym ja sobie na to zasłużyłam.- Krzyknęłam w ich kierunki. – Przepraszam my nie wiedzieliśmy, że to ty. Myśleliśmy, że ktoś się tu włamał. Powiedział zakłopotany Chris, który najwyraźniej osłaniał coś, a raczej kogoś swoim ciałem. – Macie szczęście, że mam dzisiaj dobry humor bo inaczej każdy z was leżał by już trupem no prócz Jess.- Uśmiechnęłam się i upuszczając broń podbiegłam do niej i z całej siły przytuliłam ją do siebie. Stałyśmy tak z dobre 10 minut po czym oderwałyśmy się od siebie i spojrzałyśmy na chłopaków, którzy o dziwo nadal wgapiali w nas wzrok. – Na co się tak gapicie. Dziewczyn nigdy nie widzieliście.- Spytałam się ich na co oni wybuchli jeszcze głośniejszym śmiechem.- Pewnie i to ile, ale wiesz nie każda by się odważyła paradować w tak seksownej piżamce po salonie pełnej gangsterów z bronią.- Wykrzyczał na cały dom Chris i następnie znowu zacząć się śmiać. – Najzwyklej w świecie zazdrościcie mi takiego ciałka bo na pewno każdy z was chciałby mnie teraz dotknąć co nie?.- Kiedy to usłyszeli miny im zrzedły i każdy po kolei zaczął kiwać głową na tak. Odwróciłam się do Jess i pokazałam żeby chwilę poczekała, a ja w między czasie przeszłam się po pomieszczeniu trzy razy , a na koniec otarłam się tyłkiem o nadprzyrodzenie Jusa. Trochę się z nim podroczyłam i wbiegając po schodach jeszcze wyjęczałam jego imię po czym weszłam po ostatnich dwóch schodkach do góry i przez korytarz udałam się w końcu ubrać. Z komody zgarnęłam świeżą bieliznę, a z garderoby nowy zestaw po czym udałam się do łazienki gdzie wzięłam relaksującą kąpiel. Pół godziny później stałam przed lustrem już ubrana i dociągając ostatnie poprawki wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Chwyciłam torebkę i zbiegając po marmurowych stopniach przebiegłam przez pomieszczenie łapiąc rękę mojej przyjaciółki pociągnęłam ją do wyjścia z domu. –Ej Leyla gdzie ty tak pędzisz?- Spytała się i z uśmiechem na ustach doszła bliżej mnie.- Jeszcze trochę i zwariuję z nimi w domu, a drugi powód dla którego tak szybko wypadłam z domu to nowa kolekcja ciuchów ponoć za niecałe pół godziny otwierają nowy sklep w naszym ulubionym centrum handlowym.- Wykrzyczałam jej prosto w twarz na co obie się zaśmiałyśmy i czym prędzej ruszyłyśmy na podbój sklepów. Weszłyśmy do kolejnego sklepu tym razem bielizna. Oglądałam koronkowe bokserki, gdy nagle usłyszałam głos Jess.- Li popatrz co znalazłam.- Pokazała mi piękny zestaw, który musiałam mieć. Z resztą każdy chyba wie, że lubię seksowną, a zarazem wyzywającą bieliznę.- Super. Jest już moja.- Wyrwałam jej zestaw z rąk i razem udałyśmy się do kasy. Po udanych zakupach postanowiłyśmy jeszcze coś zjeść więc zaszłyśmy do kawiarenki gdzie Jessica zamówiła czekoladowe ciasto, latte, a ja szejka. Po skończonym posiłku ruszyłyśmy w drogę powrotną do naszych domów. Najpierw odprowadziłam Jess bo mieszkała trzy domy bliżej niż ja. Pożegnałam się z nią całusem w policzek i rozglądając się na boki przeszłam przez ulicę wprost do mojej willi. Miałam już wchodzić do domu, gdy nagle drzwi się uchyliły i zobaczyłam policję. Przez moją głowę przechodziły same czarne scenariusze. Co się stało gdy mnie nie było? I wiele innych. Lekko skinęłam głową po czym wbiegłam do holu, gdzie zobaczyłam wszystkich z grobowymi minami. Siedzieli na schodach zawzięcie o czymś dyskutując, ale kiedy mnie zobaczyli poderwali się na nogi tym samym ukazując mi zakrwawionego Jusa.- Co się stało?.-Spytałam podchodząc do Biebera.- Nic, a co miało się stać?- Odparł ze strachem wymalowanym w oczach. Wiem, że Chris nie umie udawać jeśli chodzi o naszą „rodzinę”.- To dlaczego Justin jest cały we krwi, a z naszego domu wychodziła policja.- Krzyknęłam w stronę Nathana, który przełknął ślinę.- Kiedy ty byłaś z Jessicą na zakupach zadzwonił nasz informator i powiedział, że czeka na nas przesyłka, którą zamawialiśmy. Wysłaliśmy tam Justina oraz Brunca. Jak się okazało ktoś z naszych wrogów też otrzymał tą informację. Doszło do strzelaniny, a policja wpadła się zapytać czy nie kojarzymy chłopaka, który brał udział w nielegalnych wyścigach. Tak tego z, którym się ścigałaś.- Wyjaśnił mi zaistniałą sytuację na co tylko pokręciłam głową i wbiegając po schodach do swojego pokoju odstawiłam torby pod ścianę, a sama poszłam naszykować potrzebne mi rzeczy do opatrzenia rany. Kiedy już wszystko było gotowe zbiegłam po stopniach po czym weszłam do kuchni, gdzie aktualnie przebywała reszta domowników.-Dobra Bieber rusz te swoje cztery litery i marsz na górę.- Zaśmiałam się, a ten bez zbędnych spekulacji zszedł z krzesełka i omijając mnie ruszył przodem. Dziwne przecież zawsze miał chęć dogadania mi a tu takie coś. Widać, że musi go bardzo boleć. Więcej się nie zastanawiając ruszyłam zaraz za nim i nim się obejrzałam wchodziliśmy do mojego pokoju. – Połóż się na łóżku a ja zaraz się tobą zajmę.- Na co tylko skinął głową i wykonawszy moje polecenie zacisnął oczy, a z ust wydobył się cichy jęk. Zgarniając z szafki potrzebne rzeczy usiadłam po turecku koło niego. – Wiem, że cię boli, ale zaraz zaboli jeszcze bardziej więc otwórz buzię.- Otworzył usta ale jego fascynacja była silniejsza od niego i otworzył także oczy. Zwinęłam w rulonik ręcznik i wkładając mu do buzi rozdarłam i tak już naruszoną koszulkę. Wzięłam wodę utlenioną i powoli zaczęłam oczyszczać ranę po czym powoli zaczęłam wyjmować kulę z jego ramienia na co wygiął się włók. Po 20 minutach wszystko było gotowe. Zabrałam nie potrzebne rzeczy i wkładając je do półki wyjęłam bluzkę by następnie z powrotem wrócić do pokoju gdzie leżał Jus. Podałam mu czystą koszulkę i już chciałam odejść gdy…
Tagi: Rozdział 2
07.05.2013 o godz. 18:44 komentuj (1)
 savanahbraun
Rozdział 1
Siedziałam na sofie w salonie i przyglądałam się chłopakom, którzy szykowali się na akcję gdzie mieli zgarnąć broń i prochy, które były potrzebne i m do handlu. Każdy był już naszykowany tylko ja nadal siedziałam w tym samym miejscu co przedtem, a kiedy mój wujek zobaczył, że tym razem nie rwę się do akcji uśmiechną się i skinął chłopakom na znak, że wymiękłam.
-Oj Natanku źle sobie myślisz w tej główce wcale nie wymiękłam tylko mam inne plany na dzisiejszą noc.
-Ty? Ciekawe jakie? Skoro nie idziesz z nami to niby gdzie?
-A to już nie twoja sprawa- .Nawet nie wiem, kiedy ale staliśmy w ramię w ramię i groźnym wzrokiem patrzyliśmy sobie w oczy, lecz po paru minutach prychnęłam mu prosto w twarz i już chciałam go wyminąć kiedy poczułam na swoim nadgarstku jego mocny uchwyt. Odwrócił mnie tak, że stałam twarzą do niego. Był zdenerwowany moim zachowaniem, ale ja za to miałam chytry uśmieszek na twarzy i lekko uniesioną jedną brew ku górze. Już miał otwierać usta, kiedy usłyszeliśmy odgłos otwieranych drzwi, w których stanął Josh z wyraźnym gniewem na twarzy.
-Dosyć tego. Jeszcze nie całe pół godziny i nie będzie po co jechać przez wasze głupie gierki.
-Masz rację. Wszyscy gotowi bo nie mam zamiaru nikogo chować w trumnie tak jak ostatnio.- Na co wszyscy skinęli głowami i już ich nie było. Jedynie co można było usłyszeć to pisk opon i szarą mgłę, która o tej porze była dla nich jak zbawienie, ale dla mnie wręcz przeciwnie. Mgła to niedobra pogoda do wyścigów. Jeszcze chwilę tak rozmyślałam po czym weszłam po schodach do swojego pokoju, gdzie wyciągnęłam zestaw ubrań po czym weszłam do łazienki wziąć prysznic. Już ubrana zrobiłam sobie warkocza na bok i zabierając kluczyki do Ford Mustang Shelby GT 500 z 1967 roku. Poczym wyszłam z domu poprzednio zamykając go. Ostatni raz wypuściłam nadmiar powietrza z ust i szybkim krokiem ruszyłam do mojego samochodu po czym do niego wsiadłam i odjechałam z zawrotną prędkością. Po nie całych dwudziestu minutach skręciłam w las potem jeszcze trzy razy skręciłam i znalazłam się na dużym wręcz ogromnym torze, gdzie już pierwsze samochody przygotowały się do startu. Skręciłam jeszcze raz w lewo, żeby odstawić samochód na swoje stałe miejsce poczym wysiadłam i zamykając go ruszyłam zapytać się o swoją kolej.
-Siema.- Powiedziałam do grupki znajomych choć tym razem był z nimi jeszcze jakiś chłopak którego nie znałam, ale muszę przyznać wyglądał bardzo pociągająco.
-To jest Justin Bieber.- Zaczął jeden z chłopaków wskazując palcem na chłopaka, któremu wcześniej się przyglądałam. Kiedy zauważył, że Bruno pokazuje na niego lekko odepchną się nogą od muru i podszedł do nas poczym lekko zsuną okulary z nosa i zmierzył mnie wzrokiem na co ja odwdzięczyłam mu się tym samym.
-Justin jestem.- poczym się uśmiechnął i to tak słodko, że nie jedną dziewczynę zwaliłoby to z nóg, ale nie mnie.
-A ja
-Leyla Braun.- Zdziwiło mnie to bo skąd miał by wiedzieć kim jestem.- Skąd wiesz kim jestem?
-Bo nie jestem głupi, a po drugie należę do mafii Nathana.- I już wiedziałam o kim nawijał Nat przez cały wczorajszy dzień i kilka dni wstecz.- Już cię kojarzę, a i jeszcze jedno Nathan jest szczęśliwy, że wreście wróciłeś bo ma dla ciebie specjalne zadanie.- Uśmiechnęłam się chytrze i już miałam odejść kiedy usłyszałam głos Bruna.-Ścigasz się czwarta z Drew. Pamiętaj, żeby zająć tor od zewnętrznej wtedy nie będzie miała z tobą żadnych szans.- Przez ramię krzyknęłam dzięki poczym ruszyłam w stronę swojego samochodu. Wsiadłam i powoli ruszyłam ku startowi, kiedy samochód stanął przejechałam dłonią po skórzanej kierownicy, drążku zmiany biegów poczym lekko przymknęłam oczy, żeby lepiej się skupić i wyczuć każdy zapach, usłyszeć każdy szmer. W myślach obierałam realną taktykę, która da mi zapewnioną wygraną, kiedy otworzyłam oczy, a głowę skierowałam w bok lecz nie zobaczyłam tam swoich znajomych ani Justina zapewnie weszli w głąb tłumu. Z powrotem odwróciłam głowę tym razem na środek startu gdzie stała dziewczyna, z chustkami w jednej i drugiej dłoni. Podniosła przedmioty do góry, by zasygnalizować przygotowanie. Nogę położyłam na pedał gazu, a rękę na drążku zmiany biegów. Ostatni raz wypuściłam nadmiar powietrza z płuc, by swobodnie zadowolić się odgłosem silnika. Szczupła blondynka opuściła chustki, a my ruszyliśmy. Wystartowałam jako pierwsza, ale Drew nie była lepsza i ze stratą paru sekund również ruszyła. Jechałyśmy równo przez pierwsze 400 metrów bo potem zaczęły się zakręty. Miałam to szczęście, że jechałam po zewnętrznej więc dodałam jeszcze gazu i miałam już gwarantowaną wygraną ponieważ moja przeciwniczka zwolniła na zakrętach i została daleko w tyle. Drew była daleko ale nie dość by mogła mnie jeszcze dogonić. Nie minęło pięć minut, a na ostatnich prostych zmniejszyła odległość na co ja odwdzięczyłam się tym samym i jeszcze bardziej przyśpieszyłam i chwyciwszy kierownicę mocniej zrobiłam skręt o 180 stopni tym samym blokując ją. Na ostatnich 100 metrach przyśpieszyłam i z nieobliczalna prędkością przekroczyłam metę jako pierwsza i powoli zatrzymałam. Za nim zdążyłam wyjść wszyscy zgromadzeni podbiegli do mojego samochodu i zaczęli wiwatować, a że nie znali mojego imienia wykrzykiwali markę mojego auta. Kiedy się trochę zluźniło wysiadłam i od razu pojawili się wszyscy moi kumple i Justin. Gratulowali mi wygranej i tak dobrego wyścigu. Spojrzałam na Justina, który cały czas się śmiał, ale po chwili spoważniał i podszedł bliżej mnie odwracając w drugą stronę gdzie zobaczyłam Jessice i Mikke, który zapewnie ma zamiar się ścigać bo do patrzenia i komentowania to on raczej chętny nie jest. Z tego co wiem jest dość dobry ale szczerze wam powiem, że większość ludzi, którzy mieli się z nim zmierzyć po prostu wymiękło i zrezygnowało. Jak to powiedzieć mam szczęście w nieszczęściu przede mną jeszcze dwa starty i nie wykluczone, że może wypaść na niego z czego zadowolona nie byłam. Zmierzyłam go wzrokiem po czym odwróciłam się w stronę Biebera i słodko się uśmiechając dałam mu znak, że nie warto się nim przejmować.
-To co Leyla jeszcze dwa starty.-Krzyknął Bruno z drugiego końca toru.
-Zobacz tylko kto się pojawił?.-Na co ja skinęłam głową w stronę Mikke.- Serio? Nim się martwisz. Z resztą popatrz na jego dzisiejszy strój wygląda jak.- Nie dane było mu skończyć ponieważ wtrącił się Jus.- Pedał. Groźny to on nie jest raczej śmieszny.- To dlaczego każdy kto ma się z nim ścigać rezygnuje.- Naskoczyłam na niego, na co on zrobił śmieszną minę i się zaśmiał.- Proszę cię i ty wierzysz w takie plotki. Może jeździć to on umie ale co do ubioru i tego toru to on raczej ma nikłe szanse, żeby dzisiaj ktokolwiek zrezygnował. Z dobrym nastawieniem i dumą w oczach dojechałam do startu gdzie zobaczyłam srebrne BMW 650i z 12 byłam ciekawa, kto miał zamiar się ścigać takim autem. Nie, żebym miała coś do takiego cudeńka, ale raczej takie samochody nie są zbyt odpowiednie do wyścigów bo silniki nie wyrabiają na zakrętach i zwykle pękają zostawiając zawodnika daleko w tyle. Mgła robiła się coraz bardziej gęsta co znacznie utrudniało jazdę, ale przecież teraz się nie wycofam. Dam radę pomyślałam i wciągnęłam powietrze do ust żeby razem z wydechem odgonić złe myśli, które czym bliżej startu naciskały do zrezygnowania. Zamknęłam oczy , a nogą nacisnęłam na pedał gazu, kiedy usłyszałam wystrzał ruszyłam torem, który powoli zanikał w ciemnościach i grubej warstwie mgły. Przez pierwsze 100 metrów nie widziałam zupełnie nic. Nie wiedziałam, gdzie jest zakręt albo drugi samochód. Próbowałam wczuć się w drogę, stać się jednością co trochę pomogło bo wyczułam zakręt, a zarazem drugi i trzeci co dało mi pewność gdzie się znajduję i jakiej sytuacji się znajduję. Jeszcze tylko prosta, dwa zakręty i długa prosta do mety na, której musiałam chcąc, nie chcąc przyśpieszyć żeby wygrać. Nagle za sobą usłyszałam huk i przeraźliwy odgłos, który narastał coraz bardziej. Nie wiedziałam co się dzieje. Przecież to nie moje auto, a skoro nie moje to musi być to cudeńko, które skomentowałam na początku naszego wyścigu. Ostatnia prosta i szczęśliwie przejechałam przez metę, ale nie usłyszałam drugiego samochodu. Przecież już powinien przyjechać więcej się nie zastanawiając wyskoczyłam z samochodu i moim oczom ukazał się ogień i kłęby dymu co wskazywało na to, że mój rywal zginął. Bez zastanowienia ruszyłam ku płonącemu BMW 650i z 12 aby oddać należny mu się hołd. Ściągnęłam z nadgarstka czarną opaskę i bez chwili zwątpienia weszłam do środka płonącego auta poczym położyłam opaskę i w ostatniej chwili wyskoczyłam oddalając się na bezpieczną odległość. Nastała chwila ciszy, w której można było usłyszeć sygnał syreny policyjnej i karetki co oznaczało, że czas uciekać. Biegiem ruszyłam w stronę swojego Ford Mustang Shelby GT 500 z 1967 r. poczym z piskiem opon ruszyłam w powrotną drogę do domu myśląc tylko o tym jak tu szybko i sprytnie wyjechać okrężną drogą. Zjechałam w pierwszą ścieżkę od lewej by znaleźć się jak najszybciej na głównej drodze, gdzie można będzie wmieszać się w tłum. Pół godziny jazdy, dwa skręty i oto upragniona wolność. Wypuściłam powietrze, które jak się okazało utrzymywałam w sobie przez cały ten czas aż do teraz przez co trochę zakręciło mi się w głowie. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej i jak to mam w zwyczaju zaparkowałam pod domem z piskiem opon pozostawiając idealne ślady za sobą, ale moje szczęście nie trwało długo gdyż zobaczyłam samochód i palące się w domu światła co oznaczało, że jednak mi się dostanie od Nathana. Wysiadłam z samochodu i powoli ruszyłam do domu gdzie przybrałam figlarny uśmieszek i tą wyższość, która tak denerwowała Nata. Otworzyłam drzwi, gdzie zobaczyłam zdenerwowanych chłopaków i delikatnie uśmiechniętego Justina.

[url=http://www.disneydreaming.com/wp-content/uploads/2012/05/Justin-Bieber-Boyfriend-Music-Video.jpg]Tekst do podlinkowania...[/url]
Tekst do podlinkowania...
Ford Mustang Shelby GT 500 z 67.jpeg
Tagi: Rozdział 1
29.04.2013 o godz. 19:16 komentuj (1)
 savanahbraun
Prolog

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym co się dzieje, co się już stało? Ile osób zabiłeś, a ile jeszcze masz zabić? Uciekając co noc przed policją nie masz pojęcia co się dzieje za tobą, ani przed tobą. Jesteś tylko ty i twój strach, który się ujawnia kiedy jesteś sam. teraz pewnie się zastanawiacie gdzie jest ten chłopak, który nic nie czuje? To ja wam powiem gdzie on jest. Bo jest głęboko w dupie, kiedy go najbardziej potrzebuje. Takie jest życie, którego mam już powoli dosyć.
Tagi: Prolog
28.04.2013 o godz. 12:58 komentuj (0)
 savanahbraun
Bohaterowie
Leyla Braun- 17 lat. Mieszka w słonecznej Californii. Jej rodzice zginęli w katastrofie lotniczej w Brazylii, a ona sama była zmuszona do zamieszkania z wujem. Jest miła, uczynna, pomocna ale te wszystkie cechy zanikły wraz ze śmiercią rodziców. Teraz można powiedzieć, że nie ma serca, jest zimna jak lód, oschła. Jednym słowem należy do mafii i bierze udział w nielegalnych wyścigach, ale czy ktoś pomoże jej znów być sobą? Czy zdoła sprawić, że pokocha?



Justin Bieber-19 lat mieszka na obrzeżach Californii. Ma dwie twarze jedna z nich to chamski, egoistyczny chłopak bez serca. Bo ono już dawno przestało cokolwiek czuć. Druga to miły, zabawny i kochający ale za wszelką cenę nie pozwala tej drugiej masce ujrzeć słońca bo wie, że to by go zniszczyło. Czy coś się zmieni, albo pozna kogoś dla kogo warto będzie się zmienić?


Jessica Morgan-17 lat zamieszkuje obrzeża Los Angeles. Najlepsza przyjaciółka Leyli. Chamska, zapatrzona w siebie, oschła w stosunku do ludzi ale potrafi być taż miła dla osób, które lubi. Jest dilerem, a zarazem przywódczynią gangu, którego boi się całe miasto. Chodzi do zwykłej szkoły razem z Li i resztą mafii. Ma chłopaka Chrisa.


Chris Beadles- 19lat. Jest najlepszym przyjacielem Justina oraz chłopakiem Jess. Tak jak JB należy do mafii tylko w przeciwieństwie co do Biebera nie boi się pokazać kim naprawdę jest. Bo jest on miły, kochający i pomocny, ale kiedy trzeba jest twardy i niezależny.


Nathan Braun- 27 lat mieszka razem z swoją mafią, której jest założycielem w wielkiej willi za lasem. Boi się o Li i dlatego jak tylko można odciąga ją od wyścigów, ale po pewnym czasie zrozumie, że to na nic. Jest spontaniczny, inteligentny, opiekuńczy, ale też oschły i brutalny.


Josh Lenore- 18 lat. Jest prawą ręką Nathana, a także jest najgorszy z nich wszystkich, ale kiedy widzi kumpla w potrzebie potrafi pokazać dobre serce.

Brunce Piano-19 lat. Jest lewą ręką Justina, a prawą Li. Martwi się tylko i wyłącznie o swój tyłek, chamski, arogancki, ale także potrafi rozśmieszyć i pomóc. Jest uzdolniony sportowo, ale czy kiedykolwiek to wykorzysta? A może odejdzie od mafii?

zdjęcia są po kolei tak jak bohaterowie, a reszta pojawi się pod rozdziałami.
images.jpg
k.jpg
k;.jpg
j.jpg
kd.jpg
ik.jpg
kj.jpg
hk.jpg
p.jpg
hj.jpg
jk.jpg
op.jpg
io.jpg
Tagi: Bohaterowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz