Stałam przed samolotem.
W ręce ściskałam poduszkę i torbę podręczną.
Jutro miałam być już w Nowym Yorku!
Obok mnie stała Selena, stykałyśmy się ramionami.
Obie byłyśmy bardzo zmęczone, ledwo stałyśmy na nogach.
Po kilku minutach wielkiej męczarni w końcu usłyszałśmy, że możemy wchodzić.
Siedziałam obok Seleny.
Kiedy samolot wystartował, po kilku minutach byłam gotowa zasnąć.
***
Obudziła mnie Selena.
- Przespałyśmy cały lot - powiedziała. - Jesteśmy w Nowym Yorku.
Ucieszyłam się.
Faktycznie, samolot już stał.
Zdziwiłam się tylko, że przespałam lądowanie.
Zabrałam swoje rzeczy i razem z Seleną po kilku minutach wydostałyśmy się na zewnątrz.
Zamarłam.
Zebrały się tam setki reporterów.
Czułam na sobie błysk fleszy, kiedy szłam ramię w ramię z Seleną.
Było jeszcze gorzej, kiedy podbiegł do nas Justin.
Stanął obok Seleny i położył rękę na jej plecach.
Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
Dała mu przelotnego całusa w usta.
Już widzę te nagłówki - SELENA STĘSKNIŁA SIĘ ZA SWOIM CHŁOPAKIEM.
Ścisnęłam usta i przyśpieszyłam kroku.
Za bardzo bolało.
Odebraliśmy bagaże i limuzyną podjechaliśmy pod hotel.
Ten tutaj był większy i wyglądał na droższy.
Postanowiłam, że od razu pogadam ze Scooterem o pokryciu kosztów.
Zatrzymała mnie Selena.
Uwiesiła się na moim ramieniu.
- Tak bardzo Cię przepraszam - szepnęła do mojego ucha.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam obojętnie.
- Obiecuję, że niedługo to się skończy. Zadbam o to.
W środku mnie wszystko krzyczało ZRÓB TO!
- Nie musisz - odpowiedziałam. - Nie niszcz sobie kariery.
- Nie niszczę. Ale rozmawialiśmy ze Scooterem i powiedział, że... - rozglądnęła się, czy nikt nas nie podłuchuje - ...pod koniec wakacji możemy to zakończyć.
Przytuliłam ją.
- Dziękuję.
Jeszcze miesiąc i będę mogła spotykać się z Justinem!
Z drugiej strony, to kawał czasu...
- Ale co będzie z nami? - spytałam nagle. - Nie chciałabym się z tobą rozstawać.
Popatrzyła na mnie uśmiechając się smutno.
- Ja z tobą też nie. Bardzo, bardzo cię lubię.
To było takie miłe.
- Ja ciebie też.
Ścisnęłam jej rękę.
- Nie martwmy się o to. Poradzimy sobie. - powiedziała stanowczo.
Dopiero teraz zobaczyłam, że stoimy w recepcji.
Wszystko było takie nowoczesne.
Dostałam klucz od pokoju.
Nie był duży, ale za to przytulny.
Mimo, że wszystko wyglądało na drogie, nie sprawiało "chłodnego" wrażenia.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Podbiegłam do nich i otworzyłam je.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Na korytarzu stał opalony, wysoki blondyn.
Russel.
Kiedy mnie zobaczył, zdziwił się, ale szybko się opanował i uśmiechnął się.
- Ty jesteś Iris? - spytał.
- Alice - poprawiłam go.
- Jedno i to samo - powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Nie wydaje mi się - odpowiedziałam.
Popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Pamiętasz mnie?
- Czego szukasz? - nie chciało mi się bawić w takie gierki.
- Właściwie to mojego kolegi. Ale cieszę się, że znowu się widzimy Iris.
- Alice - syknęłam.
- Fajnie wczoraj tańczyłaś. Myślę, że możesz zostać świetną tancerką. Tylko musisz jeszcze trochę się poduczyć. Mogę Ci pomóc. - cały czas patrzył na mój biust, co bardzo mnie zirytowało.
- Nie jestem zainteresowana. - odpowiedziałam coraz bardziej wkurzona.
- Właściwie to nie jestem tancerzem, ale mam znajomości - ciągnął. - Może spróbujemy się dogadać?
Zaczął do mnie podchodzić.
Cofnęłam się i wyciągnęłam rękę, żeby go powstrzymać.
Nic sobie z tego nie robił.
- Idź stąd.
- Nie - zaśmiał się. - Chciałbym Cię poznać Alice.
Podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Przestań! - krzyknęłam.
Próbowałam się wyrwać, ale był za silny.
Bawiła go moja niezaradność.
Pociągnął mnie do pokoju i oparł mnie o ścianę.
Zaczął wsuwać ręce pod moją koszulkę.
- Pomocy! - krzyknęłam - POMOCY!!!
- Bądź cicho, to nie będzie boleć.
Z całej siły kopnęłam go w krocze.
Puścił mnie i upadł na kolana.
Drzwi były przymknięte, więc szybko wybiegłam na korytarz.
- Pomocy! - krzyczałam.
Poleciałam prosto do pokoju Justina.
Otworzyłam drzwi i wbiegłam do pokoju.
Na łóżku siedział Justin z Seleną.
Byłam taka szczęśliwa, że dwójka moich przyjaciół tutaj jest.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że siedzą na łóżku i trzymają się za ręce.
Stałam tam osłupiała.
Patrzyłam na nich z otwartą buzią i dysząc ciężko.
Nie mogłam w to uwierzyć.
- Alice, to nie to co myślisz - odezwała się Selena.
Justin wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie za ręce.
- Alice?
- Justin? - spytałam po dłuższej chwili ciszy.
Wyrwałam ręce z jego uścisku i wybiegłam z pokoju.
Biegłam przez korytarz.
Nie wierzyłam w to co widziałam.
Windą zjechałam na parter i wybiegłam z hotelu.
Wiedziałam, że będę musiała tam wrócić po rzeczy, ale nie byłam w stanie tego zrobić.
Szłam ulicą, potykając się co chwilę.
Nie wiedziałam w jakim zmierzam kierunku.
Nie odeszłam daleko.
Justin szybko mnie dogonił.
Objął mnie ramieniem.
Odepchnęłam go.
- Alice, daj sobie wytłumaczyć.
- To tłumacz! - krzyknęłam - Ale mnie nie dotykaj!
I ruszyłam dalej ulicą.
- Alice, ona dla mnie nic nie znaczy! - Nie rezygnował. Znowu mnie objął.
- Dla mnie też już nie.
Zatrzymaliśmy się.
- Alice. Nie wyciągaj pochopnych wniosków.
- Hmm. Masz rację. Po prostu dwójka przyjaciół siedzi sobie samotnie na łóżku, trzyma się za ręce i rozmawia o zadaniu z matmy, tak?
- Alice, histeryzujesz.
- A gdybym Ci powiedziała, że ktoś w tym czasie mnie obmacywał?
- Nie bądź śmieszna.
- Nie jestem. I nie żartuję.
Chwila ciszy.
- Gdyby ktoś się do Ciebie dobierał? - Przytaknęłam. - To na pewno by tego pożałował.
- A co jeśli byłbyś w tym czasie zajęty i nie mógł mi pomóc? Na przykład musiałbyś trochę się poprzytulać z Seleną...
- Alice. Proszę Cię. Ta cała rozmowa zaczyna być śmieszna.
- Ale pytam poważnie. Byłoby Ci przykro, gdyby ktoś mi coś zrobił?
Popatrzył na mnie badawczo.
- Kto się do Ciebie dobierał? - spytał zupełnie na poważnie.
- Czemu mam Ci mówić? Z tego co wiem, to jesteśmy przyjaciółmi. Oczywiście nie jesteśmy tak blisko jak ty z Seleną, ale...
Nie dokończyłam.
Moim ustom przeszkodziły inne usta.
Justin całował mnie namiętnie.
Kiedy się ode mnie oderwał, zmierzył mnie wzrokiem.
- Kto? - spytał.
- Wiesz, jak tak sobie pomyślę, że twoje usta całowały już dzisiaj kogoś, nie jestem nawet pewna czy nie kilkukrotnie, to troszeczkę robi mi się niedobrze. - Postanowiłam trochę się z nim podrażnić.
Chyba naprawdę mu zależało.
- Alice, chcę Ci pomóc.
- Ale wiesz, że to nie fair? Nie możesz mieć kilku dziewczyn. Oczywiście pomijając to, że miliony dziewczyn na świecie, marzą o tym, żeby Cię poznać i być z tobą na zawsze. Ale powiem Ci, co za dużo, to nie zdrowo.
Zaśmiał się.
- Potrafisz naprawdę działać na nerwy.
- Dziękuję.
Popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
Też myślał o tym co ja?
Pocałował mnie tak czule i tak namiętnie zarazem, jak jeszcze nigdy.
Czułam słodycz.
- Alice? - spytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Hmm?
Umilkł i spojrzał mi w oczy.
- Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Jego słowa dźwięczały mi w uszach.
Nie mogłam mu odmówić.
Ale nie byłam również gotowa powiedzieć tak.
------------------------------------------------------------
Kochani!
Dziękuję wam za wszystko. Za 70 komentarzy i ponad 1500 wejść.
To takie wspaniałe czytać wasze słowa wsparcia.
Szczerze mówiąc to dzięki nim dzisiaj napisałam rozdział.
Jest mi trudno, z powodu braku weny, ale postaram się pisać codziennie, żebyście nie musieli czekać.
Kocham was! Jesteście wspaniali!
W ręce ściskałam poduszkę i torbę podręczną.
Jutro miałam być już w Nowym Yorku!
Obok mnie stała Selena, stykałyśmy się ramionami.
Obie byłyśmy bardzo zmęczone, ledwo stałyśmy na nogach.
Po kilku minutach wielkiej męczarni w końcu usłyszałśmy, że możemy wchodzić.
Siedziałam obok Seleny.
Kiedy samolot wystartował, po kilku minutach byłam gotowa zasnąć.
***
Obudziła mnie Selena.
- Przespałyśmy cały lot - powiedziała. - Jesteśmy w Nowym Yorku.
Ucieszyłam się.
Faktycznie, samolot już stał.
Zdziwiłam się tylko, że przespałam lądowanie.
Zabrałam swoje rzeczy i razem z Seleną po kilku minutach wydostałyśmy się na zewnątrz.
Zamarłam.
Zebrały się tam setki reporterów.
Czułam na sobie błysk fleszy, kiedy szłam ramię w ramię z Seleną.
Było jeszcze gorzej, kiedy podbiegł do nas Justin.
Stanął obok Seleny i położył rękę na jej plecach.
Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
Dała mu przelotnego całusa w usta.
Już widzę te nagłówki - SELENA STĘSKNIŁA SIĘ ZA SWOIM CHŁOPAKIEM.
Ścisnęłam usta i przyśpieszyłam kroku.
Za bardzo bolało.
Odebraliśmy bagaże i limuzyną podjechaliśmy pod hotel.
Ten tutaj był większy i wyglądał na droższy.
Postanowiłam, że od razu pogadam ze Scooterem o pokryciu kosztów.
Zatrzymała mnie Selena.
Uwiesiła się na moim ramieniu.
- Tak bardzo Cię przepraszam - szepnęła do mojego ucha.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam obojętnie.
- Obiecuję, że niedługo to się skończy. Zadbam o to.
W środku mnie wszystko krzyczało ZRÓB TO!
- Nie musisz - odpowiedziałam. - Nie niszcz sobie kariery.
- Nie niszczę. Ale rozmawialiśmy ze Scooterem i powiedział, że... - rozglądnęła się, czy nikt nas nie podłuchuje - ...pod koniec wakacji możemy to zakończyć.
Przytuliłam ją.
- Dziękuję.
Jeszcze miesiąc i będę mogła spotykać się z Justinem!
Z drugiej strony, to kawał czasu...
- Ale co będzie z nami? - spytałam nagle. - Nie chciałabym się z tobą rozstawać.
Popatrzyła na mnie uśmiechając się smutno.
- Ja z tobą też nie. Bardzo, bardzo cię lubię.
To było takie miłe.
- Ja ciebie też.
Ścisnęłam jej rękę.
- Nie martwmy się o to. Poradzimy sobie. - powiedziała stanowczo.
Dopiero teraz zobaczyłam, że stoimy w recepcji.
Wszystko było takie nowoczesne.
Dostałam klucz od pokoju.
Nie był duży, ale za to przytulny.
Mimo, że wszystko wyglądało na drogie, nie sprawiało "chłodnego" wrażenia.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Podbiegłam do nich i otworzyłam je.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Na korytarzu stał opalony, wysoki blondyn.
Russel.
Kiedy mnie zobaczył, zdziwił się, ale szybko się opanował i uśmiechnął się.
- Ty jesteś Iris? - spytał.
- Alice - poprawiłam go.
- Jedno i to samo - powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Nie wydaje mi się - odpowiedziałam.
Popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Pamiętasz mnie?
- Czego szukasz? - nie chciało mi się bawić w takie gierki.
- Właściwie to mojego kolegi. Ale cieszę się, że znowu się widzimy Iris.
- Alice - syknęłam.
- Fajnie wczoraj tańczyłaś. Myślę, że możesz zostać świetną tancerką. Tylko musisz jeszcze trochę się poduczyć. Mogę Ci pomóc. - cały czas patrzył na mój biust, co bardzo mnie zirytowało.
- Nie jestem zainteresowana. - odpowiedziałam coraz bardziej wkurzona.
- Właściwie to nie jestem tancerzem, ale mam znajomości - ciągnął. - Może spróbujemy się dogadać?
Zaczął do mnie podchodzić.
Cofnęłam się i wyciągnęłam rękę, żeby go powstrzymać.
Nic sobie z tego nie robił.
- Idź stąd.
- Nie - zaśmiał się. - Chciałbym Cię poznać Alice.
Podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Przestań! - krzyknęłam.
Próbowałam się wyrwać, ale był za silny.
Bawiła go moja niezaradność.
Pociągnął mnie do pokoju i oparł mnie o ścianę.
Zaczął wsuwać ręce pod moją koszulkę.
- Pomocy! - krzyknęłam - POMOCY!!!
- Bądź cicho, to nie będzie boleć.
Z całej siły kopnęłam go w krocze.
Puścił mnie i upadł na kolana.
Drzwi były przymknięte, więc szybko wybiegłam na korytarz.
- Pomocy! - krzyczałam.
Poleciałam prosto do pokoju Justina.
Otworzyłam drzwi i wbiegłam do pokoju.
Na łóżku siedział Justin z Seleną.
Byłam taka szczęśliwa, że dwójka moich przyjaciół tutaj jest.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że siedzą na łóżku i trzymają się za ręce.
Stałam tam osłupiała.
Patrzyłam na nich z otwartą buzią i dysząc ciężko.
Nie mogłam w to uwierzyć.
- Alice, to nie to co myślisz - odezwała się Selena.
Justin wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie za ręce.
- Alice?
- Justin? - spytałam po dłuższej chwili ciszy.
Wyrwałam ręce z jego uścisku i wybiegłam z pokoju.
Biegłam przez korytarz.
Nie wierzyłam w to co widziałam.
Windą zjechałam na parter i wybiegłam z hotelu.
Wiedziałam, że będę musiała tam wrócić po rzeczy, ale nie byłam w stanie tego zrobić.
Szłam ulicą, potykając się co chwilę.
Nie wiedziałam w jakim zmierzam kierunku.
Nie odeszłam daleko.
Justin szybko mnie dogonił.
Objął mnie ramieniem.
Odepchnęłam go.
- Alice, daj sobie wytłumaczyć.
- To tłumacz! - krzyknęłam - Ale mnie nie dotykaj!
I ruszyłam dalej ulicą.
- Alice, ona dla mnie nic nie znaczy! - Nie rezygnował. Znowu mnie objął.
- Dla mnie też już nie.
Zatrzymaliśmy się.
- Alice. Nie wyciągaj pochopnych wniosków.
- Hmm. Masz rację. Po prostu dwójka przyjaciół siedzi sobie samotnie na łóżku, trzyma się za ręce i rozmawia o zadaniu z matmy, tak?
- Alice, histeryzujesz.
- A gdybym Ci powiedziała, że ktoś w tym czasie mnie obmacywał?
- Nie bądź śmieszna.
- Nie jestem. I nie żartuję.
Chwila ciszy.
- Gdyby ktoś się do Ciebie dobierał? - Przytaknęłam. - To na pewno by tego pożałował.
- A co jeśli byłbyś w tym czasie zajęty i nie mógł mi pomóc? Na przykład musiałbyś trochę się poprzytulać z Seleną...
- Alice. Proszę Cię. Ta cała rozmowa zaczyna być śmieszna.
- Ale pytam poważnie. Byłoby Ci przykro, gdyby ktoś mi coś zrobił?
Popatrzył na mnie badawczo.
- Kto się do Ciebie dobierał? - spytał zupełnie na poważnie.
- Czemu mam Ci mówić? Z tego co wiem, to jesteśmy przyjaciółmi. Oczywiście nie jesteśmy tak blisko jak ty z Seleną, ale...
Nie dokończyłam.
Moim ustom przeszkodziły inne usta.
Justin całował mnie namiętnie.
Kiedy się ode mnie oderwał, zmierzył mnie wzrokiem.
- Kto? - spytał.
- Wiesz, jak tak sobie pomyślę, że twoje usta całowały już dzisiaj kogoś, nie jestem nawet pewna czy nie kilkukrotnie, to troszeczkę robi mi się niedobrze. - Postanowiłam trochę się z nim podrażnić.
Chyba naprawdę mu zależało.
- Alice, chcę Ci pomóc.
- Ale wiesz, że to nie fair? Nie możesz mieć kilku dziewczyn. Oczywiście pomijając to, że miliony dziewczyn na świecie, marzą o tym, żeby Cię poznać i być z tobą na zawsze. Ale powiem Ci, co za dużo, to nie zdrowo.
Zaśmiał się.
- Potrafisz naprawdę działać na nerwy.
- Dziękuję.
Popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
Też myślał o tym co ja?
Pocałował mnie tak czule i tak namiętnie zarazem, jak jeszcze nigdy.
Czułam słodycz.
- Alice? - spytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Hmm?
Umilkł i spojrzał mi w oczy.
- Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Jego słowa dźwięczały mi w uszach.
Nie mogłam mu odmówić.
Ale nie byłam również gotowa powiedzieć tak.
------------------------------------------------------------
Kochani!
Dziękuję wam za wszystko. Za 70 komentarzy i ponad 1500 wejść.
To takie wspaniałe czytać wasze słowa wsparcia.
Szczerze mówiąc to dzięki nim dzisiaj napisałam rozdział.
Jest mi trudno, z powodu braku weny, ale postaram się pisać codziennie, żebyście nie musieli czekać.
Kocham was! Jesteście wspaniali!
Tagi: 27
Następny dzień spędziłam na próbie z Seleną i Justinem.
Pozwolono mi wejść na scenę, a to było bardzo fajne uczucie.
Oni śpiewali, a ja wygłupiałam się z boku.
Kiedy tańczyłam moonwalk, Selena nie wytrzymała.
Roześmiała się w połowie piosenki.
- Nie mogę! Niech ją ktoś zabierze - wykrzyknęła ze śmiechem do mikrofonu.
Justin też się śmiał.
Ukłoniłam się, a poszczególni ludzie z ekipy zaczęli bić mi brawo.
Postanowiłam, że chciałabym kogoś z nich poznać. Wydawali się mili.
Zeskoczyłam ze sceny i podeszłam do jednej z dziewczyn, która również biła brawo.
Miała kasztanowe loki do ramion i brązowe oczy.
- Cześć - powiedziałam - Jestem Alice.
- Hej, ja jestem Amy.
- Tańczysz? - spytałam, patrząc na jej strój.
- Tak, ale jestem nowa. A ty?
Spojrzałam po sobie.
- Nie, ja... Nie nie tańcze. - odpowiedziałam niezgrabnie.
- Ale umiesz tańczyć - powiedziała, biorąc do ust butelkę i wskazując głową na scenę.
- Ja tylko... Właściwie to tylko się wygłupiałam.
Pokiwała głową.
Tancerze proszeni są o wejście na scenę - rozległ się głos.
- Miło było cię poznać, Alice - powiedziała i wrzuciła butelkę do torby.
- Ciebie też - dodałam.
Dziewczyna obdarzyła mnie szybkim uśmiechem i już jej nie było.
Usiadłam obok Scootera i zbierałam się na odwagę.
- Cześć Alice, co tam?
- Dobrze - wzięłam gęboki oddech. - Właciwie to zastanawiałam się, czy mogłabym coś tutaj robić. Żeby pomóc i móc odwdzięczyć się za to, że mogę z wami jechać.
- Naprawdę chciałabyś coś robić?
Pokiwałam głową.
- To coś wymyślę. Właściwie to szukam kogoś do pomocy dla Maddie...
- NIE! - Przerwałam gwałtownie.
Scooter się zaśmiał.
- Znaczy... Ja przepraszam.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. - Znajdziemy Ci coś innego.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję.
- Dam Ci znać jak coś znajdę, ok?
- Pewnie. Dzięki.
Wstałam i poszłam na zaplecze.
Stanęłam przed drzwiami z napisem Justin i zapukałam delikatnie. Potem nacisnęłam klamkę.
W pokoju nie było nikogo.
Podeszłam do toaletki i stanęłam przed nią.
Patrzyłam się przez chwilę w lustro.
Drzwi pokoju nagle się otworzyły.
Stanęła w nich Maddie.
- Kogo my tu mamy? - spytała zjadliwie.
Za nią wszedł Justin.
Kiedy mnie zobaczył, zamarł.
- Czego szukasz? Czegoś co możesz zabrać?
- Madeline! - syknął Chłopak.
- No oczywiście. Przecież Justin nigdy nie stwierdziłby, że to ty. Czemu by nie? - kontynuowała.
Nie byłam w stanie wykrztusić słowa.
Oskarżała mnie o kradzież?
- Alice, chodźmy stąd - podszedł do mnie i złapał za rękę. - A ty Maddie, możesz już żegnać się z pracą.
Dziewczyna przestała się uśmiechać.
Więcej nie widziałam, bo Justin wyciągnął mnie z pokoju.
- Strasznie, naprawdę strasznie cię przepraszam. - powiedział zwieszając głowę.
Odchrząknęłam.
Popatrzył na mnie, a potem puścił moją rękę.
Weszliśmy do garderoby Seleny, gdzie dziewczyna siedziała na kanapie i klikała na telefonie.
Usiadłam obok niej.
Justin stał i patrzył się na mnie badawczo.
- Co? - spytałam w końcu.
- Jesteś zła?
- Na nią, tak.
Selena odłożyła telefon i przyjrzała się nam.
- Na kogo? - spytała.
- A na mnie jesteś zła? - spytał chłopak, nie zwracając uwagi na swoją "dziewczynę".
- Czemu miałabym być? - zmarszczyłam brwi.
- Hello! Czy ktoś mi powie o co chodzi?!
Popatrzyliśmy na nią jednocześnie.
- Madeline - syknęłam.
Pokiwała głową.
- Obraziła Alice? - spytała.
- Mało powiedziane - odpowiedział chłopak.
Powoli docierały do mnie jego słowa.
Wywalił Maddie!
Miałam ochotę go pocałować.
Wstałam i złapałam go za rękę.
- Dziękuję, że mi pomogłeś.
Popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
Ostatnio często mu dziękowałam...
Chciałam pocałować go w policzek. To nie było coś czego absolutnie nie mogłam zrobić przy Selenie.
Kiedy zbliżałam usta do jego policzka, odwrócił głowę i pocałował mnie.
To był szybki pocałunek, ale wystarczył, żebym mogła powstrzymać się od myślenia tylko o jego ustach.
------------------------------------------------------------
Kochani,
z poprzedniego rozdziału wnoszę, że mojego bloga czyta 9 osób. Chyba, że ktoś nie skomentował. Jeśli tego nie zrobił, to liczę na to, że jeszcze to zrobi.
To dla mnie bardzo ważne.
Na razie nie usunę bloga, nie wiem czy teraz bym nawet potrafiła. Uwielbiam dla was pisać.
Ale bardzo proszę o komentarze, również w późniejszych rozdziałach, żebym wiedziała, że nadal tam jesteście :*.
Dziękuję. <3
Pozwolono mi wejść na scenę, a to było bardzo fajne uczucie.
Oni śpiewali, a ja wygłupiałam się z boku.
Kiedy tańczyłam moonwalk, Selena nie wytrzymała.
Roześmiała się w połowie piosenki.
- Nie mogę! Niech ją ktoś zabierze - wykrzyknęła ze śmiechem do mikrofonu.
Justin też się śmiał.
Ukłoniłam się, a poszczególni ludzie z ekipy zaczęli bić mi brawo.
Postanowiłam, że chciałabym kogoś z nich poznać. Wydawali się mili.
Zeskoczyłam ze sceny i podeszłam do jednej z dziewczyn, która również biła brawo.
Miała kasztanowe loki do ramion i brązowe oczy.
- Cześć - powiedziałam - Jestem Alice.
- Hej, ja jestem Amy.
- Tańczysz? - spytałam, patrząc na jej strój.
- Tak, ale jestem nowa. A ty?
Spojrzałam po sobie.
- Nie, ja... Nie nie tańcze. - odpowiedziałam niezgrabnie.
- Ale umiesz tańczyć - powiedziała, biorąc do ust butelkę i wskazując głową na scenę.
- Ja tylko... Właściwie to tylko się wygłupiałam.
Pokiwała głową.
Tancerze proszeni są o wejście na scenę - rozległ się głos.
- Miło było cię poznać, Alice - powiedziała i wrzuciła butelkę do torby.
- Ciebie też - dodałam.
Dziewczyna obdarzyła mnie szybkim uśmiechem i już jej nie było.
Usiadłam obok Scootera i zbierałam się na odwagę.
- Cześć Alice, co tam?
- Dobrze - wzięłam gęboki oddech. - Właciwie to zastanawiałam się, czy mogłabym coś tutaj robić. Żeby pomóc i móc odwdzięczyć się za to, że mogę z wami jechać.
- Naprawdę chciałabyś coś robić?
Pokiwałam głową.
- To coś wymyślę. Właściwie to szukam kogoś do pomocy dla Maddie...
- NIE! - Przerwałam gwałtownie.
Scooter się zaśmiał.
- Znaczy... Ja przepraszam.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. - Znajdziemy Ci coś innego.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję.
- Dam Ci znać jak coś znajdę, ok?
- Pewnie. Dzięki.
Wstałam i poszłam na zaplecze.
Stanęłam przed drzwiami z napisem Justin i zapukałam delikatnie. Potem nacisnęłam klamkę.
W pokoju nie było nikogo.
Podeszłam do toaletki i stanęłam przed nią.
Patrzyłam się przez chwilę w lustro.
Drzwi pokoju nagle się otworzyły.
Stanęła w nich Maddie.
- Kogo my tu mamy? - spytała zjadliwie.
Za nią wszedł Justin.
Kiedy mnie zobaczył, zamarł.
- Czego szukasz? Czegoś co możesz zabrać?
- Madeline! - syknął Chłopak.
- No oczywiście. Przecież Justin nigdy nie stwierdziłby, że to ty. Czemu by nie? - kontynuowała.
Nie byłam w stanie wykrztusić słowa.
Oskarżała mnie o kradzież?
- Alice, chodźmy stąd - podszedł do mnie i złapał za rękę. - A ty Maddie, możesz już żegnać się z pracą.
Dziewczyna przestała się uśmiechać.
Więcej nie widziałam, bo Justin wyciągnął mnie z pokoju.
- Strasznie, naprawdę strasznie cię przepraszam. - powiedział zwieszając głowę.
Odchrząknęłam.
Popatrzył na mnie, a potem puścił moją rękę.
Weszliśmy do garderoby Seleny, gdzie dziewczyna siedziała na kanapie i klikała na telefonie.
Usiadłam obok niej.
Justin stał i patrzył się na mnie badawczo.
- Co? - spytałam w końcu.
- Jesteś zła?
- Na nią, tak.
Selena odłożyła telefon i przyjrzała się nam.
- Na kogo? - spytała.
- A na mnie jesteś zła? - spytał chłopak, nie zwracając uwagi na swoją "dziewczynę".
- Czemu miałabym być? - zmarszczyłam brwi.
- Hello! Czy ktoś mi powie o co chodzi?!
Popatrzyliśmy na nią jednocześnie.
- Madeline - syknęłam.
Pokiwała głową.
- Obraziła Alice? - spytała.
- Mało powiedziane - odpowiedział chłopak.
Powoli docierały do mnie jego słowa.
Wywalił Maddie!
Miałam ochotę go pocałować.
Wstałam i złapałam go za rękę.
- Dziękuję, że mi pomogłeś.
Popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
Ostatnio często mu dziękowałam...
Chciałam pocałować go w policzek. To nie było coś czego absolutnie nie mogłam zrobić przy Selenie.
Kiedy zbliżałam usta do jego policzka, odwrócił głowę i pocałował mnie.
To był szybki pocałunek, ale wystarczył, żebym mogła powstrzymać się od myślenia tylko o jego ustach.
------------------------------------------------------------
Kochani,
z poprzedniego rozdziału wnoszę, że mojego bloga czyta 9 osób. Chyba, że ktoś nie skomentował. Jeśli tego nie zrobił, to liczę na to, że jeszcze to zrobi.
To dla mnie bardzo ważne.
Na razie nie usunę bloga, nie wiem czy teraz bym nawet potrafiła. Uwielbiam dla was pisać.
Ale bardzo proszę o komentarze, również w późniejszych rozdziałach, żebym wiedziała, że nadal tam jesteście :*.
Dziękuję. <3
Tagi: 25
Obudziłam się i rozglądnęłam nerwowo po pokoju.
Potrzebowałam kilku minut, żeby przypomnieć sobie gdzie jestem.
Potrzebowałam również kilku minut, żeby przypomnieć sobie co wczoraj się stało.
Byłam w siódmym niebie!
Ja - Alice Burns całowałam Justina Biebera!
Kiedyś mogłabym dostać od tego mdłości.
Ale dzisiaj jest inaczej.
Wstałam i pobiegłam do łazienki.
Umyłam się, śpiewając głośno i nie przejmując się tym, czy kogoś obudzę.
Później ubrałam się i pościeliłam łóżko.
Do kieszeni spodni schowałam telefon i wybiegłam na korytarz.
Musiałam wracać się po klucze.
Kiedy zamknęłam drzwi, cała w skowronkach pobiegłam prosto do pokoju Seleny.
Zapukałam i nacisnęłam klamkę. Były otwarte.
Wychyliłam głowę przez szparę.
- Alice! Ja cię chyba zabiję! - krzyknęła i rzuciła we mnie poduszką.
Postanowiłam, że skoro i tak ją obudziłam, to mogę wejść.
- Przepraszam.
- Wiesz która jest godzina? - spytała.
Wyjęłam telefon.
- 7:52 - wyznałam ze wstydem.
- Usiadłam na jej łóżku.
- No dobra - westchnęła. - To o co chodzi?
- No więc...
- No więc?
- Wczoraj wieczorem poszłam z Justinem na spacer...
Podniosła się i usiadła. Widziałam w jej oczach ciekawość.
- No i co było dalej?
- Zabrał mnie na dach i... pocałował.
Uśmiechnęła się.
- I co, cieszysz się?
- No...
- Jesteście już razem? - spytała podniecona.
- Co? My nie!
Zawiodła się.
- Dlaczego?
- No... Ja nie wiem. Nie rozmawialiśmy o tym. Poza tym, to przecież ty z nim chodzisz...
- Alice!
- No co? Chodzisz z nim!
- Ale nie tak na serio! Wiesz o tym. I nie zmieniaj tematu!
- Ale...
- Oj daj spokój! Chcesz tego? Zgodziłabyś się?
- No chyba tak... Czemu nie?
- I tego się trzymaj! On jest bardzo szczęśliwy, że jedziesz z nim w tą trasę.
- Serio?
- No pewnie. Cały czas gada tylko o tobie.
Nigdy nie myślałam o tym, że on może myśleć o mnie. Bardzo przyjemne odkrycie.
- Masz jakieś plany na dziś? - spytałam.
- Chyba nie. Tylko koncert. A ty?
Pokręciłam głową.
- Muszę coś wymyślić.
- Myślisz, że twoja przyjaciółka zgodziłaby się, żebym spędzała z wami czas? Oczywiście jeśli ty tego też chcesz.
- Żartujesz? Oczywiście, że możesz. Jestem Ci taka wdzięczna za pomoc.
Przytuliłam ją, a ona odwzajemniła uścisk.
- A teraz możesz już iść spać - zaśmiałam się.
- Kogo teraz idziesz obudzić?
- Zgadnij - mrugnęłam do niej.
Ona również się zaśmiała.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam dalej korytarzem.
Zapukałam i nacisnęłam klamkę. One też były otwarte.
Weszłam cicho i podeszłam do łóżka.
Wyglądał tak słodko kiedy spał...
Nachyliłam się nad nim.
Ku mojemu pełnemu zaskoczeniu chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął na łózko.
Zaśmiał się.
- Słyszałaś o tym, że budzenie śpiącego przynosi pecha? (dop.aut. Tekst z filmu "Piraci z Karaibów Na nieznanych Wodach")
- Wiesz jak mnie wystraszyłeś?
- Zakładam, że chciałaś zrobić to samo.
Przekręciłam się na bok, tak, że teraz leżałam twarzą w jego stronę.
- Jeszcze raz chciałam Ci podziękować za to, że tak mi pomogłeś. A właściwie to zrobiłeś wszystko za mnie...
- Alice, już Ci mówiłem. Nie ma za co, pamiętasz?
Och, jak dobrze pamiętałam.
Jakby czytał w moich myślach, podparł się na łokciu i nachylił nade mną. Pocałował mnie delikatnie.
- W takim razie dziękuję - odpowiedziałam.
Jego pocałunki były takie... słodkie.
Przytuliłam się do niego i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
Słyszałam przyśpieszone bicie jego serca.
- Mówiłem Ci kiedyś, jaka jesteś śliczna?
- Nie - zaśmiałam się. Ale odpowiedź była prawdziwa.
- W takim razie popełniłem ogromną gafę. Jesteś śliczna.
Odwróciłam głowę tak, żeby spojrzeć mu w oczy.
Pocałowałam go.
- Dziękuję - powiedział.
Zaśmialiśmy się razem.
Podniosłam się.
- Idziesz? - spytał.
- Tak. Muszę jeszcze kogoś obudzić.
Zaśmiał się. To było takie... melodyjne.
- Pa! - machnęłam ręką i wyszłam z pokoju.
Kiedy zamknęłam drzwi oparłam się o nie i zjechałam na dół.
Przygryzłam dolną wargę, próbując się uspokoić.
Po kilku minutach wstałam i pobiegłam do Julie.
Stojąc pod drzwiami uświadomiłam sobie, że nie mogę tego zrobić.
Obiecałam nikomu nie mówić.
Obiecałam również, że nie będę mieć tajemnic przed moją najlepszą przyjaciółką.
To było wredne, ale żeby ostatecznie zdecydować się odejść, musiałam pomyśleć - Nie powiedziała mi o Robercie.
Byłam na siebie zła, jednak to pomogło mi ruszyć w przeciwnym kierunku.
Uświadomiłam sobie, że kieruję się w kierunku pokoju Seleny.
Znałam ją od kilku dni, a byłam z nią tak blisko... Mówiłam jej teraz wszystko!
Byłam naprawdę wściekła, że muszę mieć tajemnice przed Julie, ale wiedziałam też, że pomimo wszystkiego nie zrezygnuję ze szczerych rozmów z Seleną.
W tej sytuacji potrzebowałam kogoś, komu mogę się zwierzyć.
Bez większych ceregieli weszłam do pokoju przed którym stałam.
W pokoju nikogo nie było, ale słyszałam z łazienki szum wody.
Westchnęłam i wyszłam.
Jeśli teraz wrócę do siebie, to pozostanę sama z myślami, a tego bardzo chciałam uniknąć.
Jeśli pójdę do Julie, to nie uda mi się ukryć tego, co dzieje się w mojej głowie.
Selena była zajęta.
A Justin...
Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju.
* * *
Ja, Julie i Selena spędziłyśmy dzisiaj cały dzień u kosmetyczki.
Teraz stałyśmy na lotnisku.
- Dziękuję Alice! To było naprawdę wspaniałe! Jesteś wielka. - powiedziała Julie i mnie objęła.
- Będę za tobą tęsknić. - powiedziałam.
Odkleiłyśmy się od siebie.
- Dziękuję za wszystko - zwróciła się do Seleny. - To naprawdę super cię poznać. Nigdy nawet o tym nie marzyłam.
Selena wydała z siebie dźwięk w stylu ooo i przytuliła ją do siebie.
- Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. - Powiedziała uśmiechając się szeroko.
Zobaczyłam, jak w naszą stronę idzie Justin.
Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam mu.
Podbiegł do nas i otworzył szeroko ramiona.
Julie od razu go przytuliła.
- Bardzo dziękuję! Jestem toją wielką fanką! Kocham cię!
- Dziękuję.
Julie znowu miała mokre policzki.
- Ej, nie płacz! - powiedział Justin.
- Ale jestem taka szczęśliwa! - wykrzyknęła.
Zaśmiał się.
- Będzie dobrze. - Obiecał Justin.
Moja przyjaciółka wsiadła do samolotu i zniknęła.
Selena złapała mnie pod ramię i ruszyłyśmy w kierunku samochodu Justina.
Chłopak szedł obok nas.
Razem usiadłyśmy z tyłu i rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu.
Przez moją komórkę weszłam na Twittera i napisałamDziękuję za to, że mam prawdziwych przyjaciół.
------------------------------------------------------------
Kochani,
czy moglibyście, po przeczytaniu tego rozdziału napisać komentarz?
Dzięki temu będę mogła dowiedzieć się ile osób czyta mojego bloga i czy jest sens dalej go pisać.
Bardzo was o to proszę, to dla mnie bardzo ważne.
Pozdrawiam i całuję!
Kocham was! <3
Potrzebowałam kilku minut, żeby przypomnieć sobie gdzie jestem.
Potrzebowałam również kilku minut, żeby przypomnieć sobie co wczoraj się stało.
Byłam w siódmym niebie!
Ja - Alice Burns całowałam Justina Biebera!
Kiedyś mogłabym dostać od tego mdłości.
Ale dzisiaj jest inaczej.
Wstałam i pobiegłam do łazienki.
Umyłam się, śpiewając głośno i nie przejmując się tym, czy kogoś obudzę.
Później ubrałam się i pościeliłam łóżko.
Do kieszeni spodni schowałam telefon i wybiegłam na korytarz.
Musiałam wracać się po klucze.
Kiedy zamknęłam drzwi, cała w skowronkach pobiegłam prosto do pokoju Seleny.
Zapukałam i nacisnęłam klamkę. Były otwarte.
Wychyliłam głowę przez szparę.
- Alice! Ja cię chyba zabiję! - krzyknęła i rzuciła we mnie poduszką.
Postanowiłam, że skoro i tak ją obudziłam, to mogę wejść.
- Przepraszam.
- Wiesz która jest godzina? - spytała.
Wyjęłam telefon.
- 7:52 - wyznałam ze wstydem.
- Usiadłam na jej łóżku.
- No dobra - westchnęła. - To o co chodzi?
- No więc...
- No więc?
- Wczoraj wieczorem poszłam z Justinem na spacer...
Podniosła się i usiadła. Widziałam w jej oczach ciekawość.
- No i co było dalej?
- Zabrał mnie na dach i... pocałował.
Uśmiechnęła się.
- I co, cieszysz się?
- No...
- Jesteście już razem? - spytała podniecona.
- Co? My nie!
Zawiodła się.
- Dlaczego?
- No... Ja nie wiem. Nie rozmawialiśmy o tym. Poza tym, to przecież ty z nim chodzisz...
- Alice!
- No co? Chodzisz z nim!
- Ale nie tak na serio! Wiesz o tym. I nie zmieniaj tematu!
- Ale...
- Oj daj spokój! Chcesz tego? Zgodziłabyś się?
- No chyba tak... Czemu nie?
- I tego się trzymaj! On jest bardzo szczęśliwy, że jedziesz z nim w tą trasę.
- Serio?
- No pewnie. Cały czas gada tylko o tobie.
Nigdy nie myślałam o tym, że on może myśleć o mnie. Bardzo przyjemne odkrycie.
- Masz jakieś plany na dziś? - spytałam.
- Chyba nie. Tylko koncert. A ty?
Pokręciłam głową.
- Muszę coś wymyślić.
- Myślisz, że twoja przyjaciółka zgodziłaby się, żebym spędzała z wami czas? Oczywiście jeśli ty tego też chcesz.
- Żartujesz? Oczywiście, że możesz. Jestem Ci taka wdzięczna za pomoc.
Przytuliłam ją, a ona odwzajemniła uścisk.
- A teraz możesz już iść spać - zaśmiałam się.
- Kogo teraz idziesz obudzić?
- Zgadnij - mrugnęłam do niej.
Ona również się zaśmiała.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam dalej korytarzem.
Zapukałam i nacisnęłam klamkę. One też były otwarte.
Weszłam cicho i podeszłam do łóżka.
Wyglądał tak słodko kiedy spał...
Nachyliłam się nad nim.
Ku mojemu pełnemu zaskoczeniu chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął na łózko.
Zaśmiał się.
- Słyszałaś o tym, że budzenie śpiącego przynosi pecha? (dop.aut. Tekst z filmu "Piraci z Karaibów Na nieznanych Wodach")
- Wiesz jak mnie wystraszyłeś?
- Zakładam, że chciałaś zrobić to samo.
Przekręciłam się na bok, tak, że teraz leżałam twarzą w jego stronę.
- Jeszcze raz chciałam Ci podziękować za to, że tak mi pomogłeś. A właściwie to zrobiłeś wszystko za mnie...
- Alice, już Ci mówiłem. Nie ma za co, pamiętasz?
Och, jak dobrze pamiętałam.
Jakby czytał w moich myślach, podparł się na łokciu i nachylił nade mną. Pocałował mnie delikatnie.
- W takim razie dziękuję - odpowiedziałam.
Jego pocałunki były takie... słodkie.
Przytuliłam się do niego i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
Słyszałam przyśpieszone bicie jego serca.
- Mówiłem Ci kiedyś, jaka jesteś śliczna?
- Nie - zaśmiałam się. Ale odpowiedź była prawdziwa.
- W takim razie popełniłem ogromną gafę. Jesteś śliczna.
Odwróciłam głowę tak, żeby spojrzeć mu w oczy.
Pocałowałam go.
- Dziękuję - powiedział.
Zaśmialiśmy się razem.
Podniosłam się.
- Idziesz? - spytał.
- Tak. Muszę jeszcze kogoś obudzić.
Zaśmiał się. To było takie... melodyjne.
- Pa! - machnęłam ręką i wyszłam z pokoju.
Kiedy zamknęłam drzwi oparłam się o nie i zjechałam na dół.
Przygryzłam dolną wargę, próbując się uspokoić.
Po kilku minutach wstałam i pobiegłam do Julie.
Stojąc pod drzwiami uświadomiłam sobie, że nie mogę tego zrobić.
Obiecałam nikomu nie mówić.
Obiecałam również, że nie będę mieć tajemnic przed moją najlepszą przyjaciółką.
To było wredne, ale żeby ostatecznie zdecydować się odejść, musiałam pomyśleć - Nie powiedziała mi o Robercie.
Byłam na siebie zła, jednak to pomogło mi ruszyć w przeciwnym kierunku.
Uświadomiłam sobie, że kieruję się w kierunku pokoju Seleny.
Znałam ją od kilku dni, a byłam z nią tak blisko... Mówiłam jej teraz wszystko!
Byłam naprawdę wściekła, że muszę mieć tajemnice przed Julie, ale wiedziałam też, że pomimo wszystkiego nie zrezygnuję ze szczerych rozmów z Seleną.
W tej sytuacji potrzebowałam kogoś, komu mogę się zwierzyć.
Bez większych ceregieli weszłam do pokoju przed którym stałam.
W pokoju nikogo nie było, ale słyszałam z łazienki szum wody.
Westchnęłam i wyszłam.
Jeśli teraz wrócę do siebie, to pozostanę sama z myślami, a tego bardzo chciałam uniknąć.
Jeśli pójdę do Julie, to nie uda mi się ukryć tego, co dzieje się w mojej głowie.
Selena była zajęta.
A Justin...
Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju.
* * *
Ja, Julie i Selena spędziłyśmy dzisiaj cały dzień u kosmetyczki.
Teraz stałyśmy na lotnisku.
- Dziękuję Alice! To było naprawdę wspaniałe! Jesteś wielka. - powiedziała Julie i mnie objęła.
- Będę za tobą tęsknić. - powiedziałam.
Odkleiłyśmy się od siebie.
- Dziękuję za wszystko - zwróciła się do Seleny. - To naprawdę super cię poznać. Nigdy nawet o tym nie marzyłam.
Selena wydała z siebie dźwięk w stylu ooo i przytuliła ją do siebie.
- Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. - Powiedziała uśmiechając się szeroko.
Zobaczyłam, jak w naszą stronę idzie Justin.
Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam mu.
Podbiegł do nas i otworzył szeroko ramiona.
Julie od razu go przytuliła.
- Bardzo dziękuję! Jestem toją wielką fanką! Kocham cię!
- Dziękuję.
Julie znowu miała mokre policzki.
- Ej, nie płacz! - powiedział Justin.
- Ale jestem taka szczęśliwa! - wykrzyknęła.
Zaśmiał się.
- Będzie dobrze. - Obiecał Justin.
Moja przyjaciółka wsiadła do samolotu i zniknęła.
Selena złapała mnie pod ramię i ruszyłyśmy w kierunku samochodu Justina.
Chłopak szedł obok nas.
Razem usiadłyśmy z tyłu i rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu.
Przez moją komórkę weszłam na Twittera i napisałamDziękuję za to, że mam prawdziwych przyjaciół.
------------------------------------------------------------
Kochani,
czy moglibyście, po przeczytaniu tego rozdziału napisać komentarz?
Dzięki temu będę mogła dowiedzieć się ile osób czyta mojego bloga i czy jest sens dalej go pisać.
Bardzo was o to proszę, to dla mnie bardzo ważne.
Pozdrawiam i całuję!
Kocham was! <3
Tagi: 25
Mimo wielkiego wysiłku łza pociekła po moim policzku.
Przetarłam ją szybko dłonią i wróciłam do rozmowy z Julie.
Moja przyjaciółka niczego nie zauważyła.
- ... naprawdę, tu jest świetnie! Dziękuję, że mnie zaprosiłaś. Nigdy nie byłam na zapleczu... A do tego to jest koncert Justina! On jest taki boski! Jezu, ale Ci ludzie są trochę dziwni, na razie nie poznałam nikogo miłego... No ale ważne, że jest Justin! O Jezu, kiedy się zacznie? Nie mogę się doczekać! A widziałaś go gdzieś dzisiaj? Ja nie... Ale go zobaczymy? Tak?
- Nie jestem pewna... - odpowiedziałam.
Zasmuciła się.
Kiedy odwróciłam się ponownie, ich już nie było.
- Chyba zaraz się zacznie - skomentowałam.
- Super.
I faktycznie, 5 minut później, słychać było melodię.
Na zapleczu doskonale było słychać wszystko co mówił i śpiewał chłopak.
Zmęczona staniem, usiadłam na podłodze.
Po 2 godzinach usłyszałam to, na co czekałam.
- A teraz chciałbym zaprosić kogoś wyjątkowego, kogoś, kto obchodzi dzisiaj swoje 17 urodziny! Julie, chodź do nas!
Moja przyjaciółka cała zesztywniała i popatrzyła się na mnie z otwartymi ustami.
Wstałam, złapałam ją za rękę i pociągnęłam na scenę.
Chwile później razem stałyśmy w świetle reflektorów.
Popchnęłam moją przyjaciółkę w stronę Justina. W tym czasie, ktoś wprowadził na środek sceny stolik na kółkach, na którym stał tort i paliła się taka a'la świeczka która wypuszcza snop iskier gdy się ją zapali, oraz dwie zwykłe świeczki - 1 i 7.
Justin objął moją przyjaciółkę w pasie.
- Happy Birthday to you - zaczął śpiewać, a pół sekundy potem śpiewali wszyscy na sali.
Julie cały czas zatykała ręką buzię. Zobaczyłam, że jej policzki są mokre. Popłakała się.
Kiedy skończyliśmy, Justin podprowadził ją do tortu.
- Wszystkiego Najlepszego Julie!
Dziewczyna zdmuchnęła świeczki.
Justin otworzył ramiona i mocno ją przytulił.
Popatrzył wtedy na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
Byłam mu taka wdzięczna!
Na scenie oprócz nas stali jeszcze tancerze i kilku ludzi, ubranych na czarno. Wszyscy, łącznie z publicznością klaskali.
Kiedy Julie odkleiła się od Justina, chłopak odsunął mikrofon i powiedział jej coś co bardzo ją ucieszyło.
Później jeszcze raz ją przytulił i odprowadził do wyjścia.
Ruszyłam w tym samym kierunku.
Kiedy wyszłyśmy, zaczynała się już następna piosenka.
Julie już nie wytrzymała i płakała teraz rzewnie.
Objęłam ją.
- Wszystkiego najlepszego!
- Alice, tak Ci dziękuję! - Powiedziała przez łzy. - Nigdy nawet nie marzyłam o czymś takim. Jesteś taka kochana!
- Wiem - odpowiedziałam ze śmiechem.
Poszłyśmy do łazienki, bo Julie rozmazał się makijaż.
Kiedy wróciłyśmy leciały jeszcze dwie piosenki, które Justin śpiewał razem z Seleną.
Potem oboje zeszli ze sceny. Poklepałam moją przyjaciółkę w ramię, żeby pokazać jej kto do nas idzie.
- Cześć - powiedziała Selena.
Moja przyjaciółka zatkała usta dłonią.
Zastanawiałam się teraz, czy jest jedną z tych co chcą zabić Selenę, czy przeciwnie.
- Jestem... fanką - wydukała moja przyjaciółka.
Selena się zaśmiała i przytuliła ją do siebie.
Później musiała lecieć do garderoby.
Pół godziny później wsiadałyśmy do limuzyny.
Julie wsiadała za Justinem, a on pociągnął ją i posadził sobie na kolanach. Wszyscy się śmialiśmy, a Julie zaczęła spazmatycznie oddychać.
Przez resztę drogi Justin prowadził z Julie rozmowę, z której wszyscy się śmialiśmy. Julie nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa tylko ciężko oddychała i głupio się śmiała.
Nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
Zastanowiłam się, co by było gdyby postawić mnie w pokoju na przeciwko Johnego Deppa.
Stwierdziłam, że Julie świetnie sobie radzi...
Dojechaliśmy do hotelu i razem z Justinem i Seleną weszliśmy do windy.
Zamiast na górę, Selena wcisnęła przycisk -1. Zdziwiło mnie to.
Kiedy drzwi windy się otworzyły, znaleźliśmy się w dużej restauracji.
Leciała muzyka, a na środku stał ten sam tort, co na koncercie.
Zebrała się tam cała ekipa.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy zgodnie.
Julie była w siódmym niebie.
Wyszliśmy z windy i podeszliśmy do stołu z tortem.
Ponownie paliły się świeczki.
Moja przyjaciółka zdmuchnęła je i wszyscy zaczęli bić brawo.
Ktoś włączył muzykę głośniej.
Kelner podszedł i zaczął kroić tort.
- Dziękuję! - wykrzyknęła Julie. - Dziękuję!!!!
Usiadłam obok Seleny i nachyliłam się obok niej.
- Selena - zaczęłam - czemu ja o tym nie wiedziałam?
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
- Nie wiedziałaś? Justin Ci nie powiedział?
Pokręciłam głową.
- Pewnie chciał zrobić Ci niespodziankę. To był jego pomysł. A podoba Ci się?
- Tak! bardzo, ale jestem zła, że w niczym nie pomogłam. Wy zrobiliście wszystko! Wiesz jaka jestem Ci wdzięczna? Jesteś naprawdę kochana - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie. Odwzajemniła uścisk.
- Nie ma sprawy Alice. Ale myślę, że powinnaś pogadać z Justinem - wskazała głową kierunek.
Chłopak majstrował coś przy sprzęcie.
Pokiwałam głową i wstałam.
Podeszłam cicho, tak, żeby mnie nie zauważył.
Muzyka się zmieniła, a on wstał zadowolony i odwrócił się w moją stronę. podskoczył lekko. Wystraszyłam go.
- Bu - powiedziałam.
- Bardzo śmieszne.
Śmialiśmy się teraz razem.
- Zatańczysz? - spytał.
Dopiero teraz zauważyłam, że muzyka była wolna.
Przytaknęłam.
Podeszliśmy kawałek na parkiet.
Justin owinął ręce w okół mojej talii.
Ja swoje splotłam na jego szyi.
Gibaliśmy się niezdarnie, ale było to przyjemne.
Chciałam właśnie powiedzieć, jak bardzo mu dziękuję.
Otworzyłam usta, ale nagle ktoś mnie odepchnął.
Straciłam równowagę i poleciałam na tyłek.
Z cichym jękiem podniosłam się z podłogi i okazało się, że to Maddie. Odciągała teraz Justina na bok i zaczęła coś mu tłumaczyć.
Justin co chwilę zerkał na mnie, ale Maddie trzymała rękę na jego klatce piersiowej, tym samym powstrzymując go od jakiegokolwiek ruchu.
W końcu odepchnął jej rękę i powiedział coś w stylu - Daj spokój.
Podszedł do mnie.
- Przepraszam Cię za tamto. Maddie... ona...
- Nie ma sprawy.
- Chcesz się przejść? - spytał nagle.
- Pewnie.
Windą pojechaliśmy na najwyższe piętro budynku. Jak się okazało, był to dach.
Podeszłam do barierki i wyglądnęłam na dół.
Rozciągał się tu piękny widok na Seattle.
Słyszałam jak Justin do mnie podchodzi.
Poczułam jego rękę na swoich plecach.
Popatrzyłam mu w oczy.
- Zatańczysz? - spytał.
Zaśmiałam się, ale splotłam ręce na jego szyi, tak jak wcześniej.
Tańczyliśmy bez muzyki, cały czas na siebie patrząc.
Przerwałam tą ciszę.
- Justin, tak bardzo Ci dziękuję. Nie spodziewałam się tego... Ale dlaczego mi nie powiedziałeś? Jestem zła, bo nie mogłam wam pomóc! To wszystko zrobiliście sami! Julie była taka szczęśliwa, a właściwie to był twój pomysł i ty to wykonałeś. To naprawdę, ja ...
Poczułam jego wargi na swoich.
Na początku byłam zdziwiona, ale chwilę potem odwzajemniłam pocałunek.
Jego dłonie wędrowały po moich plecach.
Swoimi przytrzymywałam teraz jego twarz.
Całował mnie tak delikatnie, ale zarazem namiętnie.
Oderwaliśmy się od siebie po chwili. Nasze przyśpieszone oddechy były jedynym dźwiękiem, jakie dane było nam słyszeć.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Nie ma sprawy.
Jego oczy błyszczały. Uśmiechał się do mnie.
Oparłam plecy o jego klatkę piersiową.
Justin złapał moje dłonie i mnie przytulił.
Swój podbródek położył na moim ramieniu.
Staliśmy tak wpatrzeni w gwiazdy, tak bardzo szczęśliwi, że jest miejsce gdzie możemy być razem.
Przetarłam ją szybko dłonią i wróciłam do rozmowy z Julie.
Moja przyjaciółka niczego nie zauważyła.
- ... naprawdę, tu jest świetnie! Dziękuję, że mnie zaprosiłaś. Nigdy nie byłam na zapleczu... A do tego to jest koncert Justina! On jest taki boski! Jezu, ale Ci ludzie są trochę dziwni, na razie nie poznałam nikogo miłego... No ale ważne, że jest Justin! O Jezu, kiedy się zacznie? Nie mogę się doczekać! A widziałaś go gdzieś dzisiaj? Ja nie... Ale go zobaczymy? Tak?
- Nie jestem pewna... - odpowiedziałam.
Zasmuciła się.
Kiedy odwróciłam się ponownie, ich już nie było.
- Chyba zaraz się zacznie - skomentowałam.
- Super.
I faktycznie, 5 minut później, słychać było melodię.
Na zapleczu doskonale było słychać wszystko co mówił i śpiewał chłopak.
Zmęczona staniem, usiadłam na podłodze.
Po 2 godzinach usłyszałam to, na co czekałam.
- A teraz chciałbym zaprosić kogoś wyjątkowego, kogoś, kto obchodzi dzisiaj swoje 17 urodziny! Julie, chodź do nas!
Moja przyjaciółka cała zesztywniała i popatrzyła się na mnie z otwartymi ustami.
Wstałam, złapałam ją za rękę i pociągnęłam na scenę.
Chwile później razem stałyśmy w świetle reflektorów.
Popchnęłam moją przyjaciółkę w stronę Justina. W tym czasie, ktoś wprowadził na środek sceny stolik na kółkach, na którym stał tort i paliła się taka a'la świeczka która wypuszcza snop iskier gdy się ją zapali, oraz dwie zwykłe świeczki - 1 i 7.
Justin objął moją przyjaciółkę w pasie.
- Happy Birthday to you - zaczął śpiewać, a pół sekundy potem śpiewali wszyscy na sali.
Julie cały czas zatykała ręką buzię. Zobaczyłam, że jej policzki są mokre. Popłakała się.
Kiedy skończyliśmy, Justin podprowadził ją do tortu.
- Wszystkiego Najlepszego Julie!
Dziewczyna zdmuchnęła świeczki.
Justin otworzył ramiona i mocno ją przytulił.
Popatrzył wtedy na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
Byłam mu taka wdzięczna!
Na scenie oprócz nas stali jeszcze tancerze i kilku ludzi, ubranych na czarno. Wszyscy, łącznie z publicznością klaskali.
Kiedy Julie odkleiła się od Justina, chłopak odsunął mikrofon i powiedział jej coś co bardzo ją ucieszyło.
Później jeszcze raz ją przytulił i odprowadził do wyjścia.
Ruszyłam w tym samym kierunku.
Kiedy wyszłyśmy, zaczynała się już następna piosenka.
Julie już nie wytrzymała i płakała teraz rzewnie.
Objęłam ją.
- Wszystkiego najlepszego!
- Alice, tak Ci dziękuję! - Powiedziała przez łzy. - Nigdy nawet nie marzyłam o czymś takim. Jesteś taka kochana!
- Wiem - odpowiedziałam ze śmiechem.
Poszłyśmy do łazienki, bo Julie rozmazał się makijaż.
Kiedy wróciłyśmy leciały jeszcze dwie piosenki, które Justin śpiewał razem z Seleną.
Potem oboje zeszli ze sceny. Poklepałam moją przyjaciółkę w ramię, żeby pokazać jej kto do nas idzie.
- Cześć - powiedziała Selena.
Moja przyjaciółka zatkała usta dłonią.
Zastanawiałam się teraz, czy jest jedną z tych co chcą zabić Selenę, czy przeciwnie.
- Jestem... fanką - wydukała moja przyjaciółka.
Selena się zaśmiała i przytuliła ją do siebie.
Później musiała lecieć do garderoby.
Pół godziny później wsiadałyśmy do limuzyny.
Julie wsiadała za Justinem, a on pociągnął ją i posadził sobie na kolanach. Wszyscy się śmialiśmy, a Julie zaczęła spazmatycznie oddychać.
Przez resztę drogi Justin prowadził z Julie rozmowę, z której wszyscy się śmialiśmy. Julie nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa tylko ciężko oddychała i głupio się śmiała.
Nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
Zastanowiłam się, co by było gdyby postawić mnie w pokoju na przeciwko Johnego Deppa.
Stwierdziłam, że Julie świetnie sobie radzi...
Dojechaliśmy do hotelu i razem z Justinem i Seleną weszliśmy do windy.
Zamiast na górę, Selena wcisnęła przycisk -1. Zdziwiło mnie to.
Kiedy drzwi windy się otworzyły, znaleźliśmy się w dużej restauracji.
Leciała muzyka, a na środku stał ten sam tort, co na koncercie.
Zebrała się tam cała ekipa.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy zgodnie.
Julie była w siódmym niebie.
Wyszliśmy z windy i podeszliśmy do stołu z tortem.
Ponownie paliły się świeczki.
Moja przyjaciółka zdmuchnęła je i wszyscy zaczęli bić brawo.
Ktoś włączył muzykę głośniej.
Kelner podszedł i zaczął kroić tort.
- Dziękuję! - wykrzyknęła Julie. - Dziękuję!!!!
Usiadłam obok Seleny i nachyliłam się obok niej.
- Selena - zaczęłam - czemu ja o tym nie wiedziałam?
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
- Nie wiedziałaś? Justin Ci nie powiedział?
Pokręciłam głową.
- Pewnie chciał zrobić Ci niespodziankę. To był jego pomysł. A podoba Ci się?
- Tak! bardzo, ale jestem zła, że w niczym nie pomogłam. Wy zrobiliście wszystko! Wiesz jaka jestem Ci wdzięczna? Jesteś naprawdę kochana - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie. Odwzajemniła uścisk.
- Nie ma sprawy Alice. Ale myślę, że powinnaś pogadać z Justinem - wskazała głową kierunek.
Chłopak majstrował coś przy sprzęcie.
Pokiwałam głową i wstałam.
Podeszłam cicho, tak, żeby mnie nie zauważył.
Muzyka się zmieniła, a on wstał zadowolony i odwrócił się w moją stronę. podskoczył lekko. Wystraszyłam go.
- Bu - powiedziałam.
- Bardzo śmieszne.
Śmialiśmy się teraz razem.
- Zatańczysz? - spytał.
Dopiero teraz zauważyłam, że muzyka była wolna.
Przytaknęłam.
Podeszliśmy kawałek na parkiet.
Justin owinął ręce w okół mojej talii.
Ja swoje splotłam na jego szyi.
Gibaliśmy się niezdarnie, ale było to przyjemne.
Chciałam właśnie powiedzieć, jak bardzo mu dziękuję.
Otworzyłam usta, ale nagle ktoś mnie odepchnął.
Straciłam równowagę i poleciałam na tyłek.
Z cichym jękiem podniosłam się z podłogi i okazało się, że to Maddie. Odciągała teraz Justina na bok i zaczęła coś mu tłumaczyć.
Justin co chwilę zerkał na mnie, ale Maddie trzymała rękę na jego klatce piersiowej, tym samym powstrzymując go od jakiegokolwiek ruchu.
W końcu odepchnął jej rękę i powiedział coś w stylu - Daj spokój.
Podszedł do mnie.
- Przepraszam Cię za tamto. Maddie... ona...
- Nie ma sprawy.
- Chcesz się przejść? - spytał nagle.
- Pewnie.
Windą pojechaliśmy na najwyższe piętro budynku. Jak się okazało, był to dach.
Podeszłam do barierki i wyglądnęłam na dół.
Rozciągał się tu piękny widok na Seattle.
Słyszałam jak Justin do mnie podchodzi.
Poczułam jego rękę na swoich plecach.
Popatrzyłam mu w oczy.
- Zatańczysz? - spytał.
Zaśmiałam się, ale splotłam ręce na jego szyi, tak jak wcześniej.
Tańczyliśmy bez muzyki, cały czas na siebie patrząc.
Przerwałam tą ciszę.
- Justin, tak bardzo Ci dziękuję. Nie spodziewałam się tego... Ale dlaczego mi nie powiedziałeś? Jestem zła, bo nie mogłam wam pomóc! To wszystko zrobiliście sami! Julie była taka szczęśliwa, a właściwie to był twój pomysł i ty to wykonałeś. To naprawdę, ja ...
Poczułam jego wargi na swoich.
Na początku byłam zdziwiona, ale chwilę potem odwzajemniłam pocałunek.
Jego dłonie wędrowały po moich plecach.
Swoimi przytrzymywałam teraz jego twarz.
Całował mnie tak delikatnie, ale zarazem namiętnie.
Oderwaliśmy się od siebie po chwili. Nasze przyśpieszone oddechy były jedynym dźwiękiem, jakie dane było nam słyszeć.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Nie ma sprawy.
Jego oczy błyszczały. Uśmiechał się do mnie.
Oparłam plecy o jego klatkę piersiową.
Justin złapał moje dłonie i mnie przytulił.
Swój podbródek położył na moim ramieniu.
Staliśmy tak wpatrzeni w gwiazdy, tak bardzo szczęśliwi, że jest miejsce gdzie możemy być razem.
Tagi: 24
16.08.2011 o godz. 11:21
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz