Obudziłam się około godziny jedenastej.
Zdziwiło mnie to, bo poszłam spać wcześniej niż zwykle.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.
Wzięłam długą kąpiel, która bardzo mnie odprężyła.
Miałam przed sobą ciężki dzień.
Bardzo brakowało mi Justina.
Ubrałam się i zeszłam do kuchni.
Przy stole siedział tata.
Jeszcze się z nim nie widziałam.
- Alice? A co ty tutaj robisz?
- Wczoraj przyleciałam. Rano... Mama Ci nie mówiła?
Kiedy powiedziałam słowo "Mama" mój ojciec drgnął.
Opanował się i pokręcił głową.
Przytuliłam go.
Nie było czuć alkoholu.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko.
Napiłam się i zjadłam tosta.
- Tato? Możemy pogadać? - spytałam siadając koło niego.
- Pewnie.
- No więc. Gdzie byłeś wczoraj? Dlaczego się nie widzieliśmy? I dlaczego mama Ci nie powiedziała?
- O to musisz spytać mamę.
- A reszta?
Westchnął.
- Byłem w pracy.
- Do której? - spytałam natarczywie.
- Wróciłem chyba o 1.
- A czemu tak późno?
- Ostatnio mam dużo papierów.
Tata jest księgowym. Ale jeśli miał coś do zrobienia wieczorem, zawsze zabierał pracę do domu.
- A czemu nie pracujesz w domu?
- Nie mogę się tutaj skupić.
- A dlaczego mama jest smutna i zmęczona?
- Nie za dużo pytań?
Wzięłam głęboki oddech.
- Dlaczego?
- Możemy już skończyć to przesłuchanie? Spytaj mamę, jeśli chcesz. Ja idę do biura.
Podniósł się i poszedł na górę.
Wrócił po kilkunastu minutach, już w garniturze.
- Na razie słońce.
Machnęłam mu ręką.
Pobiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku z telefonem.
Miałam 3 smsy.
Pierwszy był od Justina.
Też za tobą tęsknie. Bardzo. Czekam na telefon.
Zrobiło mi się tak dobrze kiedy to przeczytałam!
Otworzyłam drugą wiadomość.
Była od Zacka.
Siema Alice, daj znać jeśli chcesz się spotkać
Trzecia była od Seleny.
Od kiedy wyjechałaś, Justin nadaje tylko o tobie :) Tęsknimy. Nie możemy doczekać się, aż Cię zobaczymy :* Całuję. Zadzwoń
Oczywiście od razu zadzwoniłam do Justina.
- Alice! Tak bardzo tęsknię, znaczy my tęsknimy - poprawił się. To było takie słodkie.
- Ja też. - Rozmarzyłam się. - A co robicie?
- Wczoraj był koncert w Atlancie, a jutro lecimy do Phoenix. Teraz siedzimy na próbie.
- Chciałabym być z wami.
- Chcielibyśmy, żebyś tu była. "Daj mi ten telefon" - Usłyszałam - Poczekaj! - syknął Justin. Zaśmiałam się. - A ty? Co robisz?
- Wczoraj byłam z przyjaciółmi w kinie. Poczekaj, mam drugi telefon.
Przełączyłam na drugą rozmowę.
- Halo?
- Cześć Alice - To była Selena.
- Cześć! Ale go zrobiłaś.
Zaśmiała się.
- A co u Julie?
Popatrzyłam na szafkę nocną, na której stało jej zdjęcie. (dop.aut. Tak ja wyobrażam sobie Julie (: ) Popchnęłam je tak, żeby nie było jej widać.
- Szkoda gadać - powiedziałam obojętnie.
- Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Może jak się spotkamy.
- Nie ma sprawy.
- A kiedy przyjedziecie?
- Wydaje mi się, że za 5 dni.
Coś sobie przypomniałam.
- Selena? Mogę się o coś spytać?
- No pewnie.
- No więc... Wtedy kiedy znalazłam Russela, to... ty i Justin...
- Powiedział mi, że chce Cię poprosić o chodzenie. Życzyłam mu powodzenia. Nie gniewasz się? Mówiłam Ci, my się tylko przyjaźnimy...
- Nie, no spoko. Po prostu chciałam wiedzieć.
- Justin, teraz ja z nią gadam! Dobra, twój chłopak mnie nakrył - zaśmiała się - Zdzwonimy się potem.
Ja również się zaśmiałam.
- Ok. To pa!
Rozłączyła się.
- No wiesz co Alice? - spytał oskarżycielsko Justin.
- Ona zadzwoniła - usprawiedliwiłam się.
- No dobra. Scooter rozmawiał z Russelem i on twierdzi, że ktoś uderzył go czymś ciężkim w głowę. Sugeruje, że to mogła być lampa.
O matko.
- Nie uderzyłam go lampą!
- Przecież wiem. Ty go tylko znalazłaś.
On jeszcze nie wiedział! Nie powiedziałam mu...
- Taa - dodałam na głos.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale chyba tylko dlatego, żeby czuć swoją "bliskość", bo nie mieliśmy tematu do rozmowy.
Kiedy skończyliśmy, zadzwoniłam jeszcze do chłopaków i umówiłam się z nimi, żeby spotkać się w parku.
Schowałam komórkę do kieszeni spodni i zamknęłam dom.
Kiedy doszłam na umówione miejsce, ich jeszcze nie było.
Usiadłam na ławce i czekałam.
Pojawili się po kilku minutach.
Uwielbiałam spędzać z nimi czas!
Nie musiałam czekać pół godziny, zanim się umalują, osiem razy przebiorą i z cztery razy sprawdzą czy nie mają czegoś między zębami.
Szliśmy alejką, w stronę budki z lodami.
Cały czas się śmialiśmy i żartowaliśmy.
Usiedliśmy na ławce, żeby w spokoju zjeść lody.
Wtedy zobaczyłam Julie.
Stała przytulona do Roberta, niedaleko budki z lodami.
Obok, w kółku stali faceci ubrani na czarno.
Do nielicznych kleiły się dziewczyny.
Mężczyźni pili piwo z puszek.
Podniosłam się z ławki.
- Chodźcie chłopaki.
Kiedy przechodziliśmy obok grupy, usłyszałam dobiegające z niej śmiechy.
Odruchowo tam spojrzałam.
Robert opuścił rękaw sukienki Julie tak, że było widać jej stanik.
Podniosła rękaw z powrotem, ale Robert zaczął się do niej dobierać.
- Ej - krzyknęłam. - Zostaw ją!
Wszyscy teraz się na mnie patrzyli.
Julie oderwała się od Roberta i podeszła w moją stronę.
- Odczep się - rzuciła.
- Czy ty tego nie widzisz? On myśli tylko o jednym!
- Daj spokój.
Odwróciła się, ale złapałam ją za rękę.
Strzepnęła moją i ruszyła dalej.
Przykleiła się do Roberta, a on zaczął ją całować.
Wróciłam do chłopaków.
Nie odzywali się.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając telewizję u Zacka.
Kiedy wieczorem wróciłam do domu, znowu byłam bardzo zmęczona.
Zasnęłam, kiedy tylko położyłam się w łóżku.
------------------------------------------------------------
Pokazałam wam, jak ja od początku wyobrażałam sobie Julie :)
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu.
Udało się zebrać 16 komentarzy. Każdy był od innej osoby.
To dla mnie ważne, możliwe, że mojego bloga czyta więcej osób, tego nie wiem. Ale proszę, żeby każdy kto czyta, zostawiał po sobie komentarze.
Dziękuję.
KOCHAM <3
Zdziwiło mnie to, bo poszłam spać wcześniej niż zwykle.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.
Wzięłam długą kąpiel, która bardzo mnie odprężyła.
Miałam przed sobą ciężki dzień.
Bardzo brakowało mi Justina.
Ubrałam się i zeszłam do kuchni.
Przy stole siedział tata.
Jeszcze się z nim nie widziałam.
- Alice? A co ty tutaj robisz?
- Wczoraj przyleciałam. Rano... Mama Ci nie mówiła?
Kiedy powiedziałam słowo "Mama" mój ojciec drgnął.
Opanował się i pokręcił głową.
Przytuliłam go.
Nie było czuć alkoholu.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko.
Napiłam się i zjadłam tosta.
- Tato? Możemy pogadać? - spytałam siadając koło niego.
- Pewnie.
- No więc. Gdzie byłeś wczoraj? Dlaczego się nie widzieliśmy? I dlaczego mama Ci nie powiedziała?
- O to musisz spytać mamę.
- A reszta?
Westchnął.
- Byłem w pracy.
- Do której? - spytałam natarczywie.
- Wróciłem chyba o 1.
- A czemu tak późno?
- Ostatnio mam dużo papierów.
Tata jest księgowym. Ale jeśli miał coś do zrobienia wieczorem, zawsze zabierał pracę do domu.
- A czemu nie pracujesz w domu?
- Nie mogę się tutaj skupić.
- A dlaczego mama jest smutna i zmęczona?
- Nie za dużo pytań?
Wzięłam głęboki oddech.
- Dlaczego?
- Możemy już skończyć to przesłuchanie? Spytaj mamę, jeśli chcesz. Ja idę do biura.
Podniósł się i poszedł na górę.
Wrócił po kilkunastu minutach, już w garniturze.
- Na razie słońce.
Machnęłam mu ręką.
Pobiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku z telefonem.
Miałam 3 smsy.
Pierwszy był od Justina.
Też za tobą tęsknie. Bardzo. Czekam na telefon.
Zrobiło mi się tak dobrze kiedy to przeczytałam!
Otworzyłam drugą wiadomość.
Była od Zacka.
Siema Alice, daj znać jeśli chcesz się spotkać
Trzecia była od Seleny.
Od kiedy wyjechałaś, Justin nadaje tylko o tobie :) Tęsknimy. Nie możemy doczekać się, aż Cię zobaczymy :* Całuję. Zadzwoń
Oczywiście od razu zadzwoniłam do Justina.
- Alice! Tak bardzo tęsknię, znaczy my tęsknimy - poprawił się. To było takie słodkie.
- Ja też. - Rozmarzyłam się. - A co robicie?
- Wczoraj był koncert w Atlancie, a jutro lecimy do Phoenix. Teraz siedzimy na próbie.
- Chciałabym być z wami.
- Chcielibyśmy, żebyś tu była. "Daj mi ten telefon" - Usłyszałam - Poczekaj! - syknął Justin. Zaśmiałam się. - A ty? Co robisz?
- Wczoraj byłam z przyjaciółmi w kinie. Poczekaj, mam drugi telefon.
Przełączyłam na drugą rozmowę.
- Halo?
- Cześć Alice - To była Selena.
- Cześć! Ale go zrobiłaś.
Zaśmiała się.
- A co u Julie?
Popatrzyłam na szafkę nocną, na której stało jej zdjęcie. (dop.aut. Tak ja wyobrażam sobie Julie (: ) Popchnęłam je tak, żeby nie było jej widać.
- Szkoda gadać - powiedziałam obojętnie.
- Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Może jak się spotkamy.
- Nie ma sprawy.
- A kiedy przyjedziecie?
- Wydaje mi się, że za 5 dni.
Coś sobie przypomniałam.
- Selena? Mogę się o coś spytać?
- No pewnie.
- No więc... Wtedy kiedy znalazłam Russela, to... ty i Justin...
- Powiedział mi, że chce Cię poprosić o chodzenie. Życzyłam mu powodzenia. Nie gniewasz się? Mówiłam Ci, my się tylko przyjaźnimy...
- Nie, no spoko. Po prostu chciałam wiedzieć.
- Justin, teraz ja z nią gadam! Dobra, twój chłopak mnie nakrył - zaśmiała się - Zdzwonimy się potem.
Ja również się zaśmiałam.
- Ok. To pa!
Rozłączyła się.
- No wiesz co Alice? - spytał oskarżycielsko Justin.
- Ona zadzwoniła - usprawiedliwiłam się.
- No dobra. Scooter rozmawiał z Russelem i on twierdzi, że ktoś uderzył go czymś ciężkim w głowę. Sugeruje, że to mogła być lampa.
O matko.
- Nie uderzyłam go lampą!
- Przecież wiem. Ty go tylko znalazłaś.
On jeszcze nie wiedział! Nie powiedziałam mu...
- Taa - dodałam na głos.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale chyba tylko dlatego, żeby czuć swoją "bliskość", bo nie mieliśmy tematu do rozmowy.
Kiedy skończyliśmy, zadzwoniłam jeszcze do chłopaków i umówiłam się z nimi, żeby spotkać się w parku.
Schowałam komórkę do kieszeni spodni i zamknęłam dom.
Kiedy doszłam na umówione miejsce, ich jeszcze nie było.
Usiadłam na ławce i czekałam.
Pojawili się po kilku minutach.
Uwielbiałam spędzać z nimi czas!
Nie musiałam czekać pół godziny, zanim się umalują, osiem razy przebiorą i z cztery razy sprawdzą czy nie mają czegoś między zębami.
Szliśmy alejką, w stronę budki z lodami.
Cały czas się śmialiśmy i żartowaliśmy.
Usiedliśmy na ławce, żeby w spokoju zjeść lody.
Wtedy zobaczyłam Julie.
Stała przytulona do Roberta, niedaleko budki z lodami.
Obok, w kółku stali faceci ubrani na czarno.
Do nielicznych kleiły się dziewczyny.
Mężczyźni pili piwo z puszek.
Podniosłam się z ławki.
- Chodźcie chłopaki.
Kiedy przechodziliśmy obok grupy, usłyszałam dobiegające z niej śmiechy.
Odruchowo tam spojrzałam.
Robert opuścił rękaw sukienki Julie tak, że było widać jej stanik.
Podniosła rękaw z powrotem, ale Robert zaczął się do niej dobierać.
- Ej - krzyknęłam. - Zostaw ją!
Wszyscy teraz się na mnie patrzyli.
Julie oderwała się od Roberta i podeszła w moją stronę.
- Odczep się - rzuciła.
- Czy ty tego nie widzisz? On myśli tylko o jednym!
- Daj spokój.
Odwróciła się, ale złapałam ją za rękę.
Strzepnęła moją i ruszyła dalej.
Przykleiła się do Roberta, a on zaczął ją całować.
Wróciłam do chłopaków.
Nie odzywali się.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając telewizję u Zacka.
Kiedy wieczorem wróciłam do domu, znowu byłam bardzo zmęczona.
Zasnęłam, kiedy tylko położyłam się w łóżku.
------------------------------------------------------------
Pokazałam wam, jak ja od początku wyobrażałam sobie Julie :)
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu.
Udało się zebrać 16 komentarzy. Każdy był od innej osoby.
To dla mnie ważne, możliwe, że mojego bloga czyta więcej osób, tego nie wiem. Ale proszę, żeby każdy kto czyta, zostawiał po sobie komentarze.
Dziękuję.
KOCHAM <3
Tagi: 32
Z lotniska odebrała mnie mama.
Nie wyglądała najlepiej.
- Cześć Mamo! - przywitałam się z nią.
- Cześć kochanie! I jak było?
- Bardzo fajnie. Zaprzyjaźniłam się z kilkoma fajnymi osobami.
- Cieszę się, że Ci się podobało.
- A ty mamo, jak się czujesz?
- Już lepiej. Zajmuję się pracą, wtedy jest mi łatwiej.
Zabolało mnie to.
Moi rodzice naprawdę mogli się rozstać.
A zawsze w domu było tak dobrze...
Wsiadłyśmy do samochodu i 15 minut później, byłyśmy już na miejscu.
Kiedy otworzyłam drzwi, poczułam się obco.
Czułam się obco w swoim domu.
Masakra.
Poszłam z rzeczami do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam się ślepo w przestrzeń.
Tu było mi lepiej, ale i tak miałam ochotę rzucić się do wyjścia.
Z przeciągłym westchnięciem rozpakowałam torby.
Niestety, było to zajęcie tylko dla rąk.
Kiedy skończyłam poszłam wziąć zimny prysznic.
Pomogło.
Ubrałam się i wyszłam na spacer.
Mama musiała wracać do pracy, więc nie musiałam siedzieć w domu.
Postanowiłam przejść się do Julie.
Furtka była otwarta, więc tylko zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi wejściowych.
- Alice! - Przywitała mnie Wendy. - No i jak było?
- Super - uśmiechnęłam się.
- A czy nie miałaś zostać dłużej?
- Tak, ale postanowiłam, że wrócę wcześniej. Muszę pomóc mamie.
- No to chyba szkoda, co? Taka okazja nie zdarza się często.
Biorąc pod uwagę to, że jestem dziewczyną Justina Biebera, to nie wiem...
- Niestety nie - dodałam na głos.
- Julie jeszcze nie ma, ale niedługo powinna wrócić.
- A gdzie poszła?
- Na plażę.
- To może jeszcze ją złapię - uśmiechnęłam się - Do zobaczenia!
- No leć. - Zaśmiała się Wendy.
Nie musiałam długo szukać.
Kiedy wyszłam na ulicę, zobaczyłam moją przyjaciółkę.
W objęciach Roberta.
Wkładał ręce pod jej koszulkę i całował ją po szyi.
Po kilku minutach oderwali się od siebie.
Ja przez ten czas stałam wpatrzona w nich z otwartą buzią.
Julie dała chłopakowi przelotnego buziaka w policzek i odwróciła się w moją stronę.
Dopiero po chwili mnie zobaczyła.
Podbiegła do mnie truchtem.
- Co ty tutaj robisz? - spytała, tak jakby chciała się mnie pozbyć.
- Wróciłam. Ale zastanawiam się co ty robisz.
- Jest moim chłopakiem. - westchnęła.
- To się rozpędziłaś.
- Alice. Daj mi spokój. Kocham go.
Usta same mi się otworzyły.
- Słucham?
- Kocham go, tak jak jeszcze nikogo. Jest cudowny. Uwielbiam spędzać z nim czas. Coś jeszcze?
Zatkało mnie.
Wiedziałam, że Julie potrafi być wredna, ale nie spodziewałam się, że powie do mnie coś takiego.
- Wybacz, że chcę być dobrą przyjaciółką - powiedziałam i wyminęłam ją, idąc w stronę domu.
Nie mogłam uwierzyć.
Teraz żałowałam, że nie zostałam z moim cudownym chłopakiem, o którym nie mogłam przestać myśleć, bo był taki cudowny, oraz o mojej nowej przyjaciółce, tak bardzo miłej, kochanej i słodkiej, jakiej jeszcze nigdy nie miałam!
Uniosłam wysoko głowę i pomaszerowałam w stronę domu.
Kiedy weszłam do środka, znowu poczułam tą "obcość".
Postanowiłam, że lepiej będzie, jeśli się z kimś spotkam.
W szkole, zawsze przyjaźniłam się z Mikiem i Zackiem.
To super kumple, chociaż Julie nie lubi spędzać z nimi czasu.
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Zacka.
- Halo?
- Cześć, tu Alice!
- Siema! Co tam?
- Może spotkalibyśmy się w trójkę z Mikiem? - spytałam wesoło.
- W trójkę? Spoko. Gdzie i kiedy?
- Możemy iść do kina?
- Pewnie, a na co?
- Nie wiem, wybierzcie coś i daj znać.
- Okey. Hej Mike, idziemy do kina z Alice? On się zgadza.
Zaśmiałam się.
- To napisz do mnie, albo zadzwoń.
- Ok.
- Pa!
I rozłączyłam się.
Poszłam się przebrać i zeszłam na dół do kuchni.
Zjadłam batonika i napiłam się soku.
Kiedy włączyłam telewizor, zadzwonił mój telefon
ZACK
- Halo?
- Film jest o 18. - spojrzałam na zegarek. Zostało mi 40 minut. - Podjechać po ciebie?
- Gdybyś mógł. Ej masz samochód?
- Nie, to auto mamy - usłyszałam śmiech Mika - oj zamknij się ty też nie masz wozu! W każdym razie będziemy za 10 minut.
- Ok. Będę czekać.
Wzięłam małą czarną torebkę i schowałam do niej telefon, pieniądze i klucze.
Zamknęłam dom i wyszłam na ulicę.
Nie wiem jak wyglądało 10 minut Zacka, ale różniło się od mojego.
W końcu się pojawili.
Usiadłam z tyłu.
- Hej.
- Cześć - odpowiedzieli mi wspólnie.
- A właściwie to czemu nie ma Julie? - spytał Mike.
- A może pogadamy o czymś innym niż Julie? - spytałam wesoło. Nikt, a na pewno nie Julie, nie zepsuje mi tego wieczoru.
- Pewnie.
Chłopcy wybrali jakiś film akcji, który bardzo mi się podobał.
Po seansie poszliśmy jeszcze coś zjeść do McDonalda.
Skubałam swoje frytki i myślałam o Justinie. Bardzo za nim tęskniłam. Nie mogłam doczekać się, aż z nim pogadam.
- I jak tam wakacje? - spytałam.
- Cały miesiąc siedzimy w domu. Mike spotykał się z jedną panienką o imieniu Marissa, ale im nie wyszło - zaśmiał się Zack.
- Bardzo śmieszne. Ale nie tak śmieszne jak Amanda - odgryzł się Mike.
- Byłem z nią tylko na jednej randce!
- Ej chłopaki! Ja też tu jestem.
- To jak ty spędziłaś wakacje?
Odchrząknęłam.
Musiałam przemyśleć co im powiem.
- No więc... - zaczęłam - byłam w San Francisco, Seattle i Nowym Yorku.
- Wow. A z kim tam byłaś - spytał Zack.
- No... Właściwie to długa historia, ale z ekipą Justina Biebera.
- Żartujesz sobie, tak?
- Nie chłopaki naprawdę! Zaprzyjaźniłam się z Seleną Gomez. Mam jej numer. I jeszcze Justina i Scootera.
- Alice, nie cierpisz Biebera. Co miałabyś tam robić? Błagam.
- Nie no, jak się go pozna, to nie jest taki zły...
Zarumieniłam się.
Więcej o tym nie rozmawialiśmy. Chłopcy znowu zaczęli sobie dogryzać.
- Dobra, ja muszę wracać. - powiedziałam.
- Odwiozę Cię. - Uśmiechnął się Zack.
Mimo, że nie wierzyli w moją historię z Justinem, nadal mnie lubili.
- Spotkamy się jutro? - spytałam gdy wysiadałam z auta.
- Spoko. Ej Mike, będziesz mógł wysiąść tutaj? Odwiózłbym cię, ale mama kazała mi być wcześniej. Jestem już spóźniony.
- Ehm, no dobra.
Wysiedliśmy i ramię w ramię doszliśmy do moich drzwi.
- No to na razie - powiedziałam.
- Pa. I Alice, fajnie, że wróciłaś.
Popatrzyłam na niego przygryzając wargi. Bujałam się z palców na pięty.
Nastąpiła niezręczna cisza.
Odwróciłam się i weszłam do domu.
- Cześć mamo! - krzyknęłam do salonu, gdzie mama oglądała jakiś serial.
- Cześć kochanie, gdzie byłaś?
- W kinie z chłopakami.
- I jak było?
- Fajnie. Dawno się z nimi nie widziałam. - Przytaknęła - Idę na górę. Dobranoc.
- Papa.
Byłam bardzo zmęczona.
Wzięłam prysznic i usiadłam na łóżku z telefonem w ręce.
Było za wcześnie, teraz miał koncert.
Selena tez tam była.
Z przeciągłym westchnięciem napisałam tylko:
Tęsknie. Jutro zadzwonię do Justina i poszłam spać.
------------------------------------------------------------
Dziękuję Imcoranna :)
Bardzo proszę wszystkich którzy czytają o komentarze :)
Nie mam zamiaru przestawać pisać, kiedy zacznie się szkoła. Tylko jeszcze nie wiem, jaki będe mieć plan i nie wiem jak często będę pisać :o
Co najmniej 15 komentarzy ;)
KOCHAM!
Nie wyglądała najlepiej.
- Cześć Mamo! - przywitałam się z nią.
- Cześć kochanie! I jak było?
- Bardzo fajnie. Zaprzyjaźniłam się z kilkoma fajnymi osobami.
- Cieszę się, że Ci się podobało.
- A ty mamo, jak się czujesz?
- Już lepiej. Zajmuję się pracą, wtedy jest mi łatwiej.
Zabolało mnie to.
Moi rodzice naprawdę mogli się rozstać.
A zawsze w domu było tak dobrze...
Wsiadłyśmy do samochodu i 15 minut później, byłyśmy już na miejscu.
Kiedy otworzyłam drzwi, poczułam się obco.
Czułam się obco w swoim domu.
Masakra.
Poszłam z rzeczami do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam się ślepo w przestrzeń.
Tu było mi lepiej, ale i tak miałam ochotę rzucić się do wyjścia.
Z przeciągłym westchnięciem rozpakowałam torby.
Niestety, było to zajęcie tylko dla rąk.
Kiedy skończyłam poszłam wziąć zimny prysznic.
Pomogło.
Ubrałam się i wyszłam na spacer.
Mama musiała wracać do pracy, więc nie musiałam siedzieć w domu.
Postanowiłam przejść się do Julie.
Furtka była otwarta, więc tylko zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi wejściowych.
- Alice! - Przywitała mnie Wendy. - No i jak było?
- Super - uśmiechnęłam się.
- A czy nie miałaś zostać dłużej?
- Tak, ale postanowiłam, że wrócę wcześniej. Muszę pomóc mamie.
- No to chyba szkoda, co? Taka okazja nie zdarza się często.
Biorąc pod uwagę to, że jestem dziewczyną Justina Biebera, to nie wiem...
- Niestety nie - dodałam na głos.
- Julie jeszcze nie ma, ale niedługo powinna wrócić.
- A gdzie poszła?
- Na plażę.
- To może jeszcze ją złapię - uśmiechnęłam się - Do zobaczenia!
- No leć. - Zaśmiała się Wendy.
Nie musiałam długo szukać.
Kiedy wyszłam na ulicę, zobaczyłam moją przyjaciółkę.
W objęciach Roberta.
Wkładał ręce pod jej koszulkę i całował ją po szyi.
Po kilku minutach oderwali się od siebie.
Ja przez ten czas stałam wpatrzona w nich z otwartą buzią.
Julie dała chłopakowi przelotnego buziaka w policzek i odwróciła się w moją stronę.
Dopiero po chwili mnie zobaczyła.
Podbiegła do mnie truchtem.
- Co ty tutaj robisz? - spytała, tak jakby chciała się mnie pozbyć.
- Wróciłam. Ale zastanawiam się co ty robisz.
- Jest moim chłopakiem. - westchnęła.
- To się rozpędziłaś.
- Alice. Daj mi spokój. Kocham go.
Usta same mi się otworzyły.
- Słucham?
- Kocham go, tak jak jeszcze nikogo. Jest cudowny. Uwielbiam spędzać z nim czas. Coś jeszcze?
Zatkało mnie.
Wiedziałam, że Julie potrafi być wredna, ale nie spodziewałam się, że powie do mnie coś takiego.
- Wybacz, że chcę być dobrą przyjaciółką - powiedziałam i wyminęłam ją, idąc w stronę domu.
Nie mogłam uwierzyć.
Teraz żałowałam, że nie zostałam z moim cudownym chłopakiem, o którym nie mogłam przestać myśleć, bo był taki cudowny, oraz o mojej nowej przyjaciółce, tak bardzo miłej, kochanej i słodkiej, jakiej jeszcze nigdy nie miałam!
Uniosłam wysoko głowę i pomaszerowałam w stronę domu.
Kiedy weszłam do środka, znowu poczułam tą "obcość".
Postanowiłam, że lepiej będzie, jeśli się z kimś spotkam.
W szkole, zawsze przyjaźniłam się z Mikiem i Zackiem.
To super kumple, chociaż Julie nie lubi spędzać z nimi czasu.
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Zacka.
- Halo?
- Cześć, tu Alice!
- Siema! Co tam?
- Może spotkalibyśmy się w trójkę z Mikiem? - spytałam wesoło.
- W trójkę? Spoko. Gdzie i kiedy?
- Możemy iść do kina?
- Pewnie, a na co?
- Nie wiem, wybierzcie coś i daj znać.
- Okey. Hej Mike, idziemy do kina z Alice? On się zgadza.
Zaśmiałam się.
- To napisz do mnie, albo zadzwoń.
- Ok.
- Pa!
I rozłączyłam się.
Poszłam się przebrać i zeszłam na dół do kuchni.
Zjadłam batonika i napiłam się soku.
Kiedy włączyłam telewizor, zadzwonił mój telefon
ZACK
- Halo?
- Film jest o 18. - spojrzałam na zegarek. Zostało mi 40 minut. - Podjechać po ciebie?
- Gdybyś mógł. Ej masz samochód?
- Nie, to auto mamy - usłyszałam śmiech Mika - oj zamknij się ty też nie masz wozu! W każdym razie będziemy za 10 minut.
- Ok. Będę czekać.
Wzięłam małą czarną torebkę i schowałam do niej telefon, pieniądze i klucze.
Zamknęłam dom i wyszłam na ulicę.
Nie wiem jak wyglądało 10 minut Zacka, ale różniło się od mojego.
W końcu się pojawili.
Usiadłam z tyłu.
- Hej.
- Cześć - odpowiedzieli mi wspólnie.
- A właściwie to czemu nie ma Julie? - spytał Mike.
- A może pogadamy o czymś innym niż Julie? - spytałam wesoło. Nikt, a na pewno nie Julie, nie zepsuje mi tego wieczoru.
- Pewnie.
Chłopcy wybrali jakiś film akcji, który bardzo mi się podobał.
Po seansie poszliśmy jeszcze coś zjeść do McDonalda.
Skubałam swoje frytki i myślałam o Justinie. Bardzo za nim tęskniłam. Nie mogłam doczekać się, aż z nim pogadam.
- I jak tam wakacje? - spytałam.
- Cały miesiąc siedzimy w domu. Mike spotykał się z jedną panienką o imieniu Marissa, ale im nie wyszło - zaśmiał się Zack.
- Bardzo śmieszne. Ale nie tak śmieszne jak Amanda - odgryzł się Mike.
- Byłem z nią tylko na jednej randce!
- Ej chłopaki! Ja też tu jestem.
- To jak ty spędziłaś wakacje?
Odchrząknęłam.
Musiałam przemyśleć co im powiem.
- No więc... - zaczęłam - byłam w San Francisco, Seattle i Nowym Yorku.
- Wow. A z kim tam byłaś - spytał Zack.
- No... Właściwie to długa historia, ale z ekipą Justina Biebera.
- Żartujesz sobie, tak?
- Nie chłopaki naprawdę! Zaprzyjaźniłam się z Seleną Gomez. Mam jej numer. I jeszcze Justina i Scootera.
- Alice, nie cierpisz Biebera. Co miałabyś tam robić? Błagam.
- Nie no, jak się go pozna, to nie jest taki zły...
Zarumieniłam się.
Więcej o tym nie rozmawialiśmy. Chłopcy znowu zaczęli sobie dogryzać.
- Dobra, ja muszę wracać. - powiedziałam.
- Odwiozę Cię. - Uśmiechnął się Zack.
Mimo, że nie wierzyli w moją historię z Justinem, nadal mnie lubili.
- Spotkamy się jutro? - spytałam gdy wysiadałam z auta.
- Spoko. Ej Mike, będziesz mógł wysiąść tutaj? Odwiózłbym cię, ale mama kazała mi być wcześniej. Jestem już spóźniony.
- Ehm, no dobra.
Wysiedliśmy i ramię w ramię doszliśmy do moich drzwi.
- No to na razie - powiedziałam.
- Pa. I Alice, fajnie, że wróciłaś.
Popatrzyłam na niego przygryzając wargi. Bujałam się z palców na pięty.
Nastąpiła niezręczna cisza.
Odwróciłam się i weszłam do domu.
- Cześć mamo! - krzyknęłam do salonu, gdzie mama oglądała jakiś serial.
- Cześć kochanie, gdzie byłaś?
- W kinie z chłopakami.
- I jak było?
- Fajnie. Dawno się z nimi nie widziałam. - Przytaknęła - Idę na górę. Dobranoc.
- Papa.
Byłam bardzo zmęczona.
Wzięłam prysznic i usiadłam na łóżku z telefonem w ręce.
Było za wcześnie, teraz miał koncert.
Selena tez tam była.
Z przeciągłym westchnięciem napisałam tylko:
Tęsknie. Jutro zadzwonię do Justina i poszłam spać.
------------------------------------------------------------
Dziękuję Imcoranna :)
Bardzo proszę wszystkich którzy czytają o komentarze :)
Nie mam zamiaru przestawać pisać, kiedy zacznie się szkoła. Tylko jeszcze nie wiem, jaki będe mieć plan i nie wiem jak często będę pisać :o
Co najmniej 15 komentarzy ;)
KOCHAM!
Tagi: 31
- A pytałaś go gdzie był?
- Zawsze mówi, że w pracy. Ale jest pijany. Czuć to od niego. Alice, nie wiem co robić!
Wzięłam głęboki oddech.
- Mamo, mam wrócić?
Cisza.
- Nie, poradzę sobie.
- To nie jest problem, po prostu wsiądę w samolot i następnego dnia już będę w domu.
Nie odpowiedziała. Znowu się rozpłakała.
Tak bardzo chciałabym ją teraz przytulić.
Miałam w oczach łzy.
Byłam w rozterce. Nie wiedziałam co mam robić.
***
Następnego dnia, w środę obudziłam się w nie najlepszym humorze.
Dzisiaj wieczorem mieliśmy lecieć do Atlanty.
A właściwie to oni mieli.
Ja podjęłam już decyzję.
Nie wiedziałam tylko, jak mam powiedzieć o tym Justinowi i Selenie.
Umyłam się i ubrałam.
Cicho wyszłam z pokoju i poszłam do Justina.
Zapukałam.
Słyszałam jęki i szuranie po podłodze.
W końcu drzwi się otworzyły.
- Przepraszam, ze cię obudziłam, ale to ważne - zaczęłam.
Wpuścił mnie do środka.
Usiadłam na kanapie i podwinęłam nogi.
Chłopak zajął miejsce obok mnie.
- Co się stało? - spytał.
- Wracam do Los Angeles.
Twarz mu skamieniała.
Patrzył na mnie wielkimi oczami.
- Rozmawiałam wczoraj z mamą i okazuje się, że w moim domu są poważne problemy. Dlatego muszę wrócić i jej pomóc. Jesteś zły, prawda?
- Oczywiście, że tak! Dlaczego nie możemy być razem?
- Ale ja chcę z tobą być. Tylko muszę pomóc mojej mamie, która zupełnie sobie nie radzi. - Jego wybuch bardzo mnie zdziwił. - Proszę Cię.
- I co będzie z nami? - spytał po ciążącej chwili ciszy.
- Skoro i tak wracasz do L.A. to jeszcze się zobaczymy.
- Czyli zrywasz ze mną? - spytał smutny.
- Nie, nie chcę z tobą zrywać. Ale może lepiej będzie, jeśli spróbujemy gdy rozstaniesz się z Seleną?
- Alice, ja nie chcę. Ja naprawdę bardzo, bardzo...
- Ja też - uśmiechnęłam się blado.
Ścisnęłam jego dłoń.
- Dasz mi swój numer? - spytałam.
Wymieniliśmy się telefonami.
- Będę dzwonić codziennie - zapowiedział.
Ucieszyło mnie to. Naprawdę byłam dla niego ważna.
Przytulił mnie do siebie.
- Czy to naprawdę konieczne? - spytał.
- Z moim tatą dzieje się coś złego. Długo nie wraca do domu i jest pijany. Mama się martwi.
- A jak ty możesz pomóc?
Jak mogę pomóc? Nie mam pojęcia.
- Trzeba wesprzeć mamę. Byłabym złą córką, gdybym poprosiła o to kogoś innego.
Myślałam już o cioci Clarie. Ale to chyba zły pomysł.
- Alice? Mogę Cię o coś spytać?
- Pewnie.
- Czy kiedy się spotkamy, będziemy musieli zaczynać od nowa?
- Oczywiście, że nie. Przecież jesteśmy razem.
- Ale mówiłaś...
- Żebyśmy spróbowali kiedy zerwiecie. Wtedy wszystko będzie prostsze.
- Wtedy pójdziemy gdzieś razem. Tak na serio.
- Uuu mój chłopak zabierze mnie na randkę - zaśmiałam się. On również.
- Miło, że tak mnie nazywasz.
- Miło, że tak mówisz.
Pocałował mnie w głowę.
- Będę tęsknić - powiedział.
- Ja też.
Usłyszałam krótki sygnał.
Justin podniósł ze stolika komórkę.
- O nie.
- Co się stało?
- Mają nasze zdjęcie.
- Co?!
Zerwałam się z miejsca.
Justin pokazał mi w komórce artykuł.
Justin zdradza swoją ukochaną?
Justin Bieber został złapany na czułych uściskach, nie tylko z Seleną Gomez! Autor hitu Baby, od jakiegoś czasu jest widywany z długowłosą brunetką. Jak donosi osoba z otoczenia Justina, między nimi coś się dzieje, a Selena nie jest już ważna. Ta sama osoba dała mediom znać, że związek dwojga najsławniejszych nastolatków na świecie, jest ustawiony. A wy, co o tym sądzicie?
A pod spodem, śliczne zdjęcie na którym Justin idzie z przodu, a ja za nim. Oraz jego zdjęcie z Seleną.
- Czekaj, od kiedy ty nosisz kolczyk? - to było jedyne co potrafiłam powiedzieć.
- Ktoś na nas doniósł!
Podniósł się i wyszedł z pokoju.
Pobiegłam za nim.
- Scooter, czytałeś to? - spytał mój chłopak.
Scooter szybko przeczytał artykuł.
- Kto mógł to zrobić? - zapytał.
- Wy naprawdę nie wiecie? - naprawdę byłam zdziwiona.
Popatrzyli na mnie wielkimi oczami.
- To może inaczej - zaczęłam - Kogo z ekipy od kilku dni brakuje?
Cisza.
- Kto byłby na tyle wredny, żeby to zrobić?
Cisza.
- Kto do jasnej anielki jest chory psychicznie i mnie nienawidzi? Maddie!
- Alice ma rację - przyznał Scooter.
- Dziękuję! - wybuchnęłam, wymachując rękami i usiadłam na podłodze.
Właściwie to nie wiem, kiedy ja na to wpadłam.
Nie nadawałam się do rozmów na taki temat, więc tylko siedziałam i myślałam o mamie.
A może nie powinnam wyjeżdżać?
Może los dał mi taką jedyną szansę, na nowe życie? A ja to niszczyłam?
Nie potrafiłam sobie z tym poradzić.
Postanowiłam pogadać z Seleną.
Wymknęłam się cicho i poszłam do jej pokoju.
Wyglądała bardzo fajnie.
Kiedy weszłam, właśnie zakładała kolczyki.
- Hej - powiedziała wesoło.
- Cześć.
- Masz problem, prawda?
- Skąd wiedziałaś?
- Bo już zdążyłam cię poznać i znam tą minę. O co chodzi?
Opowiedziałam jej o wszystkim, również o tym zdjęciu.
- Myślę, że nie ma sensu, żebyś jechała.
- Dlaczego?
- Bo tęskniąc za Justinem, nie będziesz umiała jej pomóc.
- To jak mogę to zrobić?
- Myślę, że sami muszą to zrobić. - Objęła mnie - Sami muszą się pogodzić, ale nie wiadomo czy tak się stanie. Możliwe, że się rozstaną, ale nie myśl o tym. Lepiej, żebyś myślała pozytywnie. Nikt nie wie jak będzie. Ale decyzję nadal musisz podjąć sama.
- Jesteś taka kochana. Dziękuję Ci. Bardzo.
- A co do zdjęcia, to dzięki niemu, będziemy mogli szybciej zerwać.
Uśmiechnęłam się.
- To jak będzie? Wiesz już co zrobisz?
Westchnęłam.
- Tak. Chyba tak.
***
- Scooter, tak bardzo Ci dziękuję. To było super.
- Ale jednak nie zostajesz - powiedział. Nie robił mi wyrzutów. Po prostu stwierdzał fakt.
- Bardzo chciałabym zostać. Ale myślę, że jeszcze się zobaczymy - tu popatrzyłam na Justina, a on się uśmiechnął.
Scooter mnie przytulił.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Bez ciebie to nie będzie to samo - zaśmiał się. - Wszystkim nam będzie Ciebie brakować.
Również się zaśmiałam.
- A i musicie mnie informować w sprawie z Russelem.
- Będziemy.
Odwróciłam się do Seleny.
Przytuliłam ją bardzo mocno.
- Masz mój numer - powiedziała do mojego ucha. Zawsze możesz zadzwonić.
- Będę dzwonić codziennie.
Zaśmiała się.
- Ja też.
- Super z Ciebie przyjaciółka - powiedziałam jej szczerze. - Będę bardzo tęsknić.
- Ja tak samo. Ale będziemy się spotykać, jak wrócę? Został nam tylko tydzień.
- Pewnie.
Odkleiłyśmy się od siebie.
Justin popatrzył na mnie z czułością.
Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję za wszystko.
- Pamiętasz co mi obiecałaś? - spytał.
- Pamiętam. Do zobaczenia w Los Angeles. - Zapowiedziałam.
Zabrałam swoje rzeczy i pomachałam im wszystkim.
Ja leciałam do L.A., oni do Atlanty.
Będzie mi ich brakować, ale na pewno nie przestanę się z nimi spotykać.
Zyskałam nowych przyjaciół.
Mam cudownego chłopaka.
Nie mogę się doczekać, żeby móc go zobaczyć.
------------------------------------------------------------
I jak tam rozdział? Mam nadzieję, że się podobał :)
Niedługo zaczyna się szkoła, ale postaram się pisać kilka rozdziałów na tydzień. Nie wiem, jaki będę miała plan i jak będę sobie radzić.
Ale dam wam znać w pierwszych tygodniach września i mam nadzieję, że będziecie dalej czytać mojego bloga :)
Kocham was! <3
Trochę zaszalejemy:
12 komentarzy = NN
- Zawsze mówi, że w pracy. Ale jest pijany. Czuć to od niego. Alice, nie wiem co robić!
Wzięłam głęboki oddech.
- Mamo, mam wrócić?
Cisza.
- Nie, poradzę sobie.
- To nie jest problem, po prostu wsiądę w samolot i następnego dnia już będę w domu.
Nie odpowiedziała. Znowu się rozpłakała.
Tak bardzo chciałabym ją teraz przytulić.
Miałam w oczach łzy.
Byłam w rozterce. Nie wiedziałam co mam robić.
***
Następnego dnia, w środę obudziłam się w nie najlepszym humorze.
Dzisiaj wieczorem mieliśmy lecieć do Atlanty.
A właściwie to oni mieli.
Ja podjęłam już decyzję.
Nie wiedziałam tylko, jak mam powiedzieć o tym Justinowi i Selenie.
Umyłam się i ubrałam.
Cicho wyszłam z pokoju i poszłam do Justina.
Zapukałam.
Słyszałam jęki i szuranie po podłodze.
W końcu drzwi się otworzyły.
- Przepraszam, ze cię obudziłam, ale to ważne - zaczęłam.
Wpuścił mnie do środka.
Usiadłam na kanapie i podwinęłam nogi.
Chłopak zajął miejsce obok mnie.
- Co się stało? - spytał.
- Wracam do Los Angeles.
Twarz mu skamieniała.
Patrzył na mnie wielkimi oczami.
- Rozmawiałam wczoraj z mamą i okazuje się, że w moim domu są poważne problemy. Dlatego muszę wrócić i jej pomóc. Jesteś zły, prawda?
- Oczywiście, że tak! Dlaczego nie możemy być razem?
- Ale ja chcę z tobą być. Tylko muszę pomóc mojej mamie, która zupełnie sobie nie radzi. - Jego wybuch bardzo mnie zdziwił. - Proszę Cię.
- I co będzie z nami? - spytał po ciążącej chwili ciszy.
- Skoro i tak wracasz do L.A. to jeszcze się zobaczymy.
- Czyli zrywasz ze mną? - spytał smutny.
- Nie, nie chcę z tobą zrywać. Ale może lepiej będzie, jeśli spróbujemy gdy rozstaniesz się z Seleną?
- Alice, ja nie chcę. Ja naprawdę bardzo, bardzo...
- Ja też - uśmiechnęłam się blado.
Ścisnęłam jego dłoń.
- Dasz mi swój numer? - spytałam.
Wymieniliśmy się telefonami.
- Będę dzwonić codziennie - zapowiedział.
Ucieszyło mnie to. Naprawdę byłam dla niego ważna.
Przytulił mnie do siebie.
- Czy to naprawdę konieczne? - spytał.
- Z moim tatą dzieje się coś złego. Długo nie wraca do domu i jest pijany. Mama się martwi.
- A jak ty możesz pomóc?
Jak mogę pomóc? Nie mam pojęcia.
- Trzeba wesprzeć mamę. Byłabym złą córką, gdybym poprosiła o to kogoś innego.
Myślałam już o cioci Clarie. Ale to chyba zły pomysł.
- Alice? Mogę Cię o coś spytać?
- Pewnie.
- Czy kiedy się spotkamy, będziemy musieli zaczynać od nowa?
- Oczywiście, że nie. Przecież jesteśmy razem.
- Ale mówiłaś...
- Żebyśmy spróbowali kiedy zerwiecie. Wtedy wszystko będzie prostsze.
- Wtedy pójdziemy gdzieś razem. Tak na serio.
- Uuu mój chłopak zabierze mnie na randkę - zaśmiałam się. On również.
- Miło, że tak mnie nazywasz.
- Miło, że tak mówisz.
Pocałował mnie w głowę.
- Będę tęsknić - powiedział.
- Ja też.
Usłyszałam krótki sygnał.
Justin podniósł ze stolika komórkę.
- O nie.
- Co się stało?
- Mają nasze zdjęcie.
- Co?!
Zerwałam się z miejsca.
Justin pokazał mi w komórce artykuł.
Justin zdradza swoją ukochaną?
Justin Bieber został złapany na czułych uściskach, nie tylko z Seleną Gomez! Autor hitu Baby, od jakiegoś czasu jest widywany z długowłosą brunetką. Jak donosi osoba z otoczenia Justina, między nimi coś się dzieje, a Selena nie jest już ważna. Ta sama osoba dała mediom znać, że związek dwojga najsławniejszych nastolatków na świecie, jest ustawiony. A wy, co o tym sądzicie?
A pod spodem, śliczne zdjęcie na którym Justin idzie z przodu, a ja za nim. Oraz jego zdjęcie z Seleną.
- Czekaj, od kiedy ty nosisz kolczyk? - to było jedyne co potrafiłam powiedzieć.
- Ktoś na nas doniósł!
Podniósł się i wyszedł z pokoju.
Pobiegłam za nim.
- Scooter, czytałeś to? - spytał mój chłopak.
Scooter szybko przeczytał artykuł.
- Kto mógł to zrobić? - zapytał.
- Wy naprawdę nie wiecie? - naprawdę byłam zdziwiona.
Popatrzyli na mnie wielkimi oczami.
- To może inaczej - zaczęłam - Kogo z ekipy od kilku dni brakuje?
Cisza.
- Kto byłby na tyle wredny, żeby to zrobić?
Cisza.
- Kto do jasnej anielki jest chory psychicznie i mnie nienawidzi? Maddie!
- Alice ma rację - przyznał Scooter.
- Dziękuję! - wybuchnęłam, wymachując rękami i usiadłam na podłodze.
Właściwie to nie wiem, kiedy ja na to wpadłam.
Nie nadawałam się do rozmów na taki temat, więc tylko siedziałam i myślałam o mamie.
A może nie powinnam wyjeżdżać?
Może los dał mi taką jedyną szansę, na nowe życie? A ja to niszczyłam?
Nie potrafiłam sobie z tym poradzić.
Postanowiłam pogadać z Seleną.
Wymknęłam się cicho i poszłam do jej pokoju.
Wyglądała bardzo fajnie.
Kiedy weszłam, właśnie zakładała kolczyki.
- Hej - powiedziała wesoło.
- Cześć.
- Masz problem, prawda?
- Skąd wiedziałaś?
- Bo już zdążyłam cię poznać i znam tą minę. O co chodzi?
Opowiedziałam jej o wszystkim, również o tym zdjęciu.
- Myślę, że nie ma sensu, żebyś jechała.
- Dlaczego?
- Bo tęskniąc za Justinem, nie będziesz umiała jej pomóc.
- To jak mogę to zrobić?
- Myślę, że sami muszą to zrobić. - Objęła mnie - Sami muszą się pogodzić, ale nie wiadomo czy tak się stanie. Możliwe, że się rozstaną, ale nie myśl o tym. Lepiej, żebyś myślała pozytywnie. Nikt nie wie jak będzie. Ale decyzję nadal musisz podjąć sama.
- Jesteś taka kochana. Dziękuję Ci. Bardzo.
- A co do zdjęcia, to dzięki niemu, będziemy mogli szybciej zerwać.
Uśmiechnęłam się.
- To jak będzie? Wiesz już co zrobisz?
Westchnęłam.
- Tak. Chyba tak.
***
- Scooter, tak bardzo Ci dziękuję. To było super.
- Ale jednak nie zostajesz - powiedział. Nie robił mi wyrzutów. Po prostu stwierdzał fakt.
- Bardzo chciałabym zostać. Ale myślę, że jeszcze się zobaczymy - tu popatrzyłam na Justina, a on się uśmiechnął.
Scooter mnie przytulił.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Bez ciebie to nie będzie to samo - zaśmiał się. - Wszystkim nam będzie Ciebie brakować.
Również się zaśmiałam.
- A i musicie mnie informować w sprawie z Russelem.
- Będziemy.
Odwróciłam się do Seleny.
Przytuliłam ją bardzo mocno.
- Masz mój numer - powiedziała do mojego ucha. Zawsze możesz zadzwonić.
- Będę dzwonić codziennie.
Zaśmiała się.
- Ja też.
- Super z Ciebie przyjaciółka - powiedziałam jej szczerze. - Będę bardzo tęsknić.
- Ja tak samo. Ale będziemy się spotykać, jak wrócę? Został nam tylko tydzień.
- Pewnie.
Odkleiłyśmy się od siebie.
Justin popatrzył na mnie z czułością.
Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję za wszystko.
- Pamiętasz co mi obiecałaś? - spytał.
- Pamiętam. Do zobaczenia w Los Angeles. - Zapowiedziałam.
Zabrałam swoje rzeczy i pomachałam im wszystkim.
Ja leciałam do L.A., oni do Atlanty.
Będzie mi ich brakować, ale na pewno nie przestanę się z nimi spotykać.
Zyskałam nowych przyjaciół.
Mam cudownego chłopaka.
Nie mogę się doczekać, żeby móc go zobaczyć.
------------------------------------------------------------
I jak tam rozdział? Mam nadzieję, że się podobał :)
Niedługo zaczyna się szkoła, ale postaram się pisać kilka rozdziałów na tydzień. Nie wiem, jaki będę miała plan i jak będę sobie radzić.
Ale dam wam znać w pierwszych tygodniach września i mam nadzieję, że będziecie dalej czytać mojego bloga :)
Kocham was! <3
Trochę zaszalejemy:
12 komentarzy = NN
Tagi: 30
________________________Oczami Justina______________________
Usłyszałem krzyk.
Normalnie bym się nie przejął, ale słyszałem już jak krzyczy Alice.
Pewnie się potknęła - pomyślałem, ale wyszedłem na korytarz.
Tam nikogo nie było.
Ruszyłem do pokoju Alice, który był na drugim końcu korytarza.
_______________________Oczami Alice_________________________
Zasłony były zaciągnięte.
Pokój rozświetlała jedynie lampka nocna.
Jej światło nie było mocne, ale wystarczające.
Na podłodze leżał Russel.
Nie ruszał się, nie oddychał.
Jego oczy świeciły białkami.
Zaczęłam krzyczeć.
Odgłos był stłumiony, bo zatkałam ręką buzię.
Upadłam na kolana.
- Pomocy! - krzyknęłam.
Drzwi do pokoju się otworzyły.
Nie miałam siły odwrócić głowy.
- Alice! - krzyknął Justin. - O mój Boże.
Wybiegł na korytarz.
- Pomocy! Pomocy! - wrzeszczał.
Słyszałam przytłumione odpowiedzi.
- Co się stało? - wrzasnął Scooter.
- Dzwonię na pogotowie - powiedział Justin.
Wszystkie dźwięki zlewały mi się w jedno.
Co jeśli to ja to zrobiłam?
Czy właśnie zabiłam człowieka?
- Alice? - spytał Justin i mnie podniósł.
- O Boże! - wrzasnęłam.
- Alice, będzie dobrze.Chodź stąd.
Pociągnął mnie do pokoju Seleny.
Nawet nie pukał. Po prostu wszedł.
- Alice? Matko Boska, co się stało? - spytała.
Justin podprowadził mnie na łóżko, a Selena usiadła obok mnie.
Objęła mnie ramieniem.
Przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać.
Nie obchodziło mnie to czy Justin mnie z nią zdradza. Nie w tej chwili. Teraz potrzebowałam przyjaciółki. Przyjaciółki która wiedziała co zrobić.
- Justin, zostaw nas same - powiedziała do chłopaka.
- Ale... - zaczął.
Selena pomachała ręką, żeby wygonić go z pokoju.
Bez słowa wyszedł.
- Alice? Co się stało?
- Russel!
- Co? Co Russel zrobił?
- On nie żyje!
- Alice, co ty wygadujesz?
- Ja go zabiłam!
- Alice?
- Bo on mnie zaczął obmacywać, to go kopnęłam i wybiegłam z pokoju, a potem poszłam do Justina i wy trzymaliście się za ręce i ja wybiegłam z hotelu, ale Justin mnie znalazł i on poprosił mnie o chodzenia, a ja się zgodziłam, ale teraz możliwe, że ktoś nas widział i będziecie mieć kłopoty, ale potem wróciłam do hotelu i poszłam do siebie do pokoju, a tam znalazłam Russela, który nie oddychał i leżał na podłodze! - Wykrzyknęłam na jednym oddechu.
- A kopnęłaś go w głowę? - spytała.
- Nie, w krocze.
- To nie mogłaś go zabić.
- Ale dlaczego jesteś taka spokojna? Ktoś ja, albo ktoś inny mógł zabić Russela! Może po prostu zemdlał, ale nie wiadomo! Selena, a co jeśli to jednak ja?
- Czyli Russel naprawdę leży teraz u Ciebie w pokoju?
Przytaknęłam.
- O Matko.
I znowu się rozpłakałam. Selena przytulała mnie mocno.
Gładziła moje włosy, próbując mnie uspokoić.
Musiałam zasnąć.
***
Następnego dnia czułam się lepiej.
Lekarz powiedział, że Russel wydobrzeje. Miał wstrząs mózgu.
Czyli to nie mogłam być ja.
Chyba, że przez to, jak go kopnęłam to uderzył głową o łóżko.
Ubrałam się, a potem cały dzień spędziłam na próbie.
Przeniosłam swoje rzeczy do Seleny i teraz miałam spać u niej.
Wieczorem po koncercie zadzwoniłam do mamy.
- Tak? - jej głos brzmiał bardzo słabo.
- Cześć Mamo! Co u was?
- Dobrze. - Nie brzmiało to przekonująco.
- Mamo? Czy coś się stało?
Rozpłakała się.
- Mamo, powiedz mi.
- Twój tata...
- Co z tatą?
- Nie wraca na noc. Znaczy rano zawsze jest, ale wraca około 4 nad ranem. Nie rozmawia ze mną. Alice nie wiem co robić!
Dlaczego do jasnej cholery, nic nie układa się dobrze?
------------------------------------------------------------
Kochani,
Rozdział jest nudny i chyba nie czyta się go najlepiej :(
Nie mam weny. Muszę trochę odpocząć.
Pozdrawiam!
Usłyszałem krzyk.
Normalnie bym się nie przejął, ale słyszałem już jak krzyczy Alice.
Pewnie się potknęła - pomyślałem, ale wyszedłem na korytarz.
Tam nikogo nie było.
Ruszyłem do pokoju Alice, który był na drugim końcu korytarza.
_______________________Oczami Alice_________________________
Zasłony były zaciągnięte.
Pokój rozświetlała jedynie lampka nocna.
Jej światło nie było mocne, ale wystarczające.
Na podłodze leżał Russel.
Nie ruszał się, nie oddychał.
Jego oczy świeciły białkami.
Zaczęłam krzyczeć.
Odgłos był stłumiony, bo zatkałam ręką buzię.
Upadłam na kolana.
- Pomocy! - krzyknęłam.
Drzwi do pokoju się otworzyły.
Nie miałam siły odwrócić głowy.
- Alice! - krzyknął Justin. - O mój Boże.
Wybiegł na korytarz.
- Pomocy! Pomocy! - wrzeszczał.
Słyszałam przytłumione odpowiedzi.
- Co się stało? - wrzasnął Scooter.
- Dzwonię na pogotowie - powiedział Justin.
Wszystkie dźwięki zlewały mi się w jedno.
Co jeśli to ja to zrobiłam?
Czy właśnie zabiłam człowieka?
- Alice? - spytał Justin i mnie podniósł.
- O Boże! - wrzasnęłam.
- Alice, będzie dobrze.Chodź stąd.
Pociągnął mnie do pokoju Seleny.
Nawet nie pukał. Po prostu wszedł.
- Alice? Matko Boska, co się stało? - spytała.
Justin podprowadził mnie na łóżko, a Selena usiadła obok mnie.
Objęła mnie ramieniem.
Przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać.
Nie obchodziło mnie to czy Justin mnie z nią zdradza. Nie w tej chwili. Teraz potrzebowałam przyjaciółki. Przyjaciółki która wiedziała co zrobić.
- Justin, zostaw nas same - powiedziała do chłopaka.
- Ale... - zaczął.
Selena pomachała ręką, żeby wygonić go z pokoju.
Bez słowa wyszedł.
- Alice? Co się stało?
- Russel!
- Co? Co Russel zrobił?
- On nie żyje!
- Alice, co ty wygadujesz?
- Ja go zabiłam!
- Alice?
- Bo on mnie zaczął obmacywać, to go kopnęłam i wybiegłam z pokoju, a potem poszłam do Justina i wy trzymaliście się za ręce i ja wybiegłam z hotelu, ale Justin mnie znalazł i on poprosił mnie o chodzenia, a ja się zgodziłam, ale teraz możliwe, że ktoś nas widział i będziecie mieć kłopoty, ale potem wróciłam do hotelu i poszłam do siebie do pokoju, a tam znalazłam Russela, który nie oddychał i leżał na podłodze! - Wykrzyknęłam na jednym oddechu.
- A kopnęłaś go w głowę? - spytała.
- Nie, w krocze.
- To nie mogłaś go zabić.
- Ale dlaczego jesteś taka spokojna? Ktoś ja, albo ktoś inny mógł zabić Russela! Może po prostu zemdlał, ale nie wiadomo! Selena, a co jeśli to jednak ja?
- Czyli Russel naprawdę leży teraz u Ciebie w pokoju?
Przytaknęłam.
- O Matko.
I znowu się rozpłakałam. Selena przytulała mnie mocno.
Gładziła moje włosy, próbując mnie uspokoić.
Musiałam zasnąć.
***
Następnego dnia czułam się lepiej.
Lekarz powiedział, że Russel wydobrzeje. Miał wstrząs mózgu.
Czyli to nie mogłam być ja.
Chyba, że przez to, jak go kopnęłam to uderzył głową o łóżko.
Ubrałam się, a potem cały dzień spędziłam na próbie.
Przeniosłam swoje rzeczy do Seleny i teraz miałam spać u niej.
Wieczorem po koncercie zadzwoniłam do mamy.
- Tak? - jej głos brzmiał bardzo słabo.
- Cześć Mamo! Co u was?
- Dobrze. - Nie brzmiało to przekonująco.
- Mamo? Czy coś się stało?
Rozpłakała się.
- Mamo, powiedz mi.
- Twój tata...
- Co z tatą?
- Nie wraca na noc. Znaczy rano zawsze jest, ale wraca około 4 nad ranem. Nie rozmawia ze mną. Alice nie wiem co robić!
Dlaczego do jasnej cholery, nic nie układa się dobrze?
------------------------------------------------------------
Kochani,
Rozdział jest nudny i chyba nie czyta się go najlepiej :(
Nie mam weny. Muszę trochę odpocząć.
Pozdrawiam!
Tagi: 29
- Alice?
Musiałam wyglądać przekomicznie.
Stałam tam z otwartą buzią i wielkimi oczami, nie zdolna odezwać się ani słowem.
- Alice? Wszystko dobrze? - spytał próbując powstrzymać śmiech.
Ha! Miałam rację co do miny.
Zamknęłam buzię i pokiwałam głową.
- Więc, czy chciałabyś...
- Justin...
Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.
- Rozumiem - odpowiedział.
- Nie, to nie tak... Ja po prostu jestem bardzo zdziwiona.
- Bardzo? - spytał patrząc na mnie spod wachlarzu rzęs.
- No może nie bardzo, ale... Nie spodziewałam się... - Chciałabym, żeby w tym momencie coś na mnie spadło i tym samym mogłabym mieć więcej czasu do namysłu.
Uśmiechnął się smutno i odwrócił, a potem ruszył z powrotem w stronę hotelu.
Pobiegłam za nim i zawiesiłam mu się na ramieniu.
- Justin - szepnęłam.
- Ja rozumiem, Alice, naprawdę.
Nie rozumiał.
- Justin, czekaj!
Zatrzymał się i zwrócił w moją stronę.
- Tak? - spytał.
- Ja naprawdę, bardzo, bardzo Cię lubię - wyznałam szczerze. - Nie chcę, żebyś mnie zostawiał.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami.
Uśmiechnęłam się do niego blado.
- Ale nie chcesz ze mną być - oznajmił.
- To nie jest tak, że nie chcę.
Zmarszczył brwi.
- To jak to jest?
- Więc jak już mówiłam, to lubię Cię. Bardzo.
- Ja ciebie też lubię - uśmiechnął się. Złapał mnie za ręce.
Opieraliśmy się na swoich dłoniach.
- I zależy mi na tobie.
- Mi na tobie też - odpowiedział.
- Ale co z Seleną? - spytałam.
- Jak to z Seleną?
- Jesteście parą.
- Nie jesteśmy.
- Dla milionów ludzi - tak jesteście.
- Ale nie tak naprawdę.
- Ale Justin, jak ty to sobie wyobrażasz? Nigdzie nie pójdziemy, bo mogą nas sfotografować, nie możemy chodzić za rękę, ani nic. Chciałabym, ale takie ukrywanie się jest bardzo trudne.
- Cholera.
Czy on myślał o tym co ja?
- Chodźmy stąd.
Przytaknęłam i poszłam za nim.
Weszliśmy do holu, a właściwie to wbiegliśmy. Teraz zobaczyłam, że Justin założył kaptur.
Chwilę później byliśmy w jego pokoju.
Selena zniknęła.
Chłopak usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
- Cholera! - krzyknął i walnął pięścią w stolik nocny.
Stanęłam oparta o drzwi, nie mając pojęcia co zrobić, lub powiedzieć.
Czułam się temu winna. Jeśli właśnie zniszczyłam mu karierę, to najchętniej bym się rozpłynęła.
Chyba będę musiała gdzieś wyjechać...
- Przepraszam - powiedziałam w końcu.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami. Było to tak, jakby zupełnie zapomniał o tym, że też tu jestem.
- Ja przepraszam. To moja wina.
- Nie - zaprzeczyłam.
- Alice! Proszę Cię.
Umilkłam.
Poklepał miejsce obok siebie. Zrobiłam co chciał.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
Przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
- Tak - przerwałam tą ciszę.
- Co? - spytał osłupiały.
Spojrzałam mu w oczy.
- Tak, będę z tobą chodzić.
Przez chwilę nie wiedział co zrobić, lub powiedzieć, ale opanował się i bardzo namiętnie mnie pocałował.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział, kiedy wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
- Ty dla mnie też.
Po kilku minutach uznałam, że powinnam już pójść.
Wstał i odprowadził mnie do wyjścia.
Zbliżył twarz do mojej, tak, że dzieliło je kilka centymetrów.
I w tymże pięknym momencie ktoś otworzył drzwi.
To był Scooter.
- Przeszkadzam? - spytał.
- Tak! - wykrzyknął Justin.
Zaśmiałam się.
Pomachałam im i wyszłam z pokoju.
________________________Oczami Justina_________________________
Usiadłem na łóżku i wziąłem konsole.
Scooter zajął miejsce obok mnie.
- Więc ty i Alice to tak na poważnie? - spytał.
- Tak, można tak powiedzieć.
- Ale co będzie teraz?
Zmarszczyłem brwi.
- Z czym?
- Z Seleną.
- Przecież mówiłeś, że możemy już kończyć.
- Tak, ale nie od razu.
- Czemu nie? Przecież już nie będzie żadnej płyty, ani nic.
- Justin?
- Hmm?
- Co ty zrobiłeś?
- Można powiedzieć, co nie jest pewne, ale możliwe, że ktoś widział mnie i Alice.
- Justin!
- Przepraszam.
- I co będzie teraz? Muszę pogadać z Maddie - westchnął.
- Właściwie... - zacząłem. - To ją wylałem.
Zbiłem go z tropu.
- Ale ona tu jest. - Powiedział.
- Powiedziałem jej, że może żegnać się z pracą.
- Pogadamy o tym później. Zbieraj się, zaraz masz koncert.
I wyszedł nic więcej nie mówiąc.
Będę mieć kłopoty - pomyślałem.
__________________________Oczami Alice_________________________
Szłam długim korytarzem.
Przestałam się uśmiechać.
Drzwi do mojego pokoju były otwarte.
Wbiegłam tam pospiesznie.
A kiedy to zobaczyłam, krzyknęłam.
---------------------------------------------------------------
Przepraszam za krótki rozdział, ale trudno mi się pisało.
Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się podobało :)
Nowy rozdział najprawdopodobniej jutro.
Pozdrawiam i proszę o komentarze!
Kocham was! <3
Musiałam wyglądać przekomicznie.
Stałam tam z otwartą buzią i wielkimi oczami, nie zdolna odezwać się ani słowem.
- Alice? Wszystko dobrze? - spytał próbując powstrzymać śmiech.
Ha! Miałam rację co do miny.
Zamknęłam buzię i pokiwałam głową.
- Więc, czy chciałabyś...
- Justin...
Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.
- Rozumiem - odpowiedział.
- Nie, to nie tak... Ja po prostu jestem bardzo zdziwiona.
- Bardzo? - spytał patrząc na mnie spod wachlarzu rzęs.
- No może nie bardzo, ale... Nie spodziewałam się... - Chciałabym, żeby w tym momencie coś na mnie spadło i tym samym mogłabym mieć więcej czasu do namysłu.
Uśmiechnął się smutno i odwrócił, a potem ruszył z powrotem w stronę hotelu.
Pobiegłam za nim i zawiesiłam mu się na ramieniu.
- Justin - szepnęłam.
- Ja rozumiem, Alice, naprawdę.
Nie rozumiał.
- Justin, czekaj!
Zatrzymał się i zwrócił w moją stronę.
- Tak? - spytał.
- Ja naprawdę, bardzo, bardzo Cię lubię - wyznałam szczerze. - Nie chcę, żebyś mnie zostawiał.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami.
Uśmiechnęłam się do niego blado.
- Ale nie chcesz ze mną być - oznajmił.
- To nie jest tak, że nie chcę.
Zmarszczył brwi.
- To jak to jest?
- Więc jak już mówiłam, to lubię Cię. Bardzo.
- Ja ciebie też lubię - uśmiechnął się. Złapał mnie za ręce.
Opieraliśmy się na swoich dłoniach.
- I zależy mi na tobie.
- Mi na tobie też - odpowiedział.
- Ale co z Seleną? - spytałam.
- Jak to z Seleną?
- Jesteście parą.
- Nie jesteśmy.
- Dla milionów ludzi - tak jesteście.
- Ale nie tak naprawdę.
- Ale Justin, jak ty to sobie wyobrażasz? Nigdzie nie pójdziemy, bo mogą nas sfotografować, nie możemy chodzić za rękę, ani nic. Chciałabym, ale takie ukrywanie się jest bardzo trudne.
- Cholera.
Czy on myślał o tym co ja?
- Chodźmy stąd.
Przytaknęłam i poszłam za nim.
Weszliśmy do holu, a właściwie to wbiegliśmy. Teraz zobaczyłam, że Justin założył kaptur.
Chwilę później byliśmy w jego pokoju.
Selena zniknęła.
Chłopak usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
- Cholera! - krzyknął i walnął pięścią w stolik nocny.
Stanęłam oparta o drzwi, nie mając pojęcia co zrobić, lub powiedzieć.
Czułam się temu winna. Jeśli właśnie zniszczyłam mu karierę, to najchętniej bym się rozpłynęła.
Chyba będę musiała gdzieś wyjechać...
- Przepraszam - powiedziałam w końcu.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami. Było to tak, jakby zupełnie zapomniał o tym, że też tu jestem.
- Ja przepraszam. To moja wina.
- Nie - zaprzeczyłam.
- Alice! Proszę Cię.
Umilkłam.
Poklepał miejsce obok siebie. Zrobiłam co chciał.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
Przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
- Tak - przerwałam tą ciszę.
- Co? - spytał osłupiały.
Spojrzałam mu w oczy.
- Tak, będę z tobą chodzić.
Przez chwilę nie wiedział co zrobić, lub powiedzieć, ale opanował się i bardzo namiętnie mnie pocałował.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział, kiedy wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
- Ty dla mnie też.
Po kilku minutach uznałam, że powinnam już pójść.
Wstał i odprowadził mnie do wyjścia.
Zbliżył twarz do mojej, tak, że dzieliło je kilka centymetrów.
I w tymże pięknym momencie ktoś otworzył drzwi.
To był Scooter.
- Przeszkadzam? - spytał.
- Tak! - wykrzyknął Justin.
Zaśmiałam się.
Pomachałam im i wyszłam z pokoju.
________________________Oczami Justina_________________________
Usiadłem na łóżku i wziąłem konsole.
Scooter zajął miejsce obok mnie.
- Więc ty i Alice to tak na poważnie? - spytał.
- Tak, można tak powiedzieć.
- Ale co będzie teraz?
Zmarszczyłem brwi.
- Z czym?
- Z Seleną.
- Przecież mówiłeś, że możemy już kończyć.
- Tak, ale nie od razu.
- Czemu nie? Przecież już nie będzie żadnej płyty, ani nic.
- Justin?
- Hmm?
- Co ty zrobiłeś?
- Można powiedzieć, co nie jest pewne, ale możliwe, że ktoś widział mnie i Alice.
- Justin!
- Przepraszam.
- I co będzie teraz? Muszę pogadać z Maddie - westchnął.
- Właściwie... - zacząłem. - To ją wylałem.
Zbiłem go z tropu.
- Ale ona tu jest. - Powiedział.
- Powiedziałem jej, że może żegnać się z pracą.
- Pogadamy o tym później. Zbieraj się, zaraz masz koncert.
I wyszedł nic więcej nie mówiąc.
Będę mieć kłopoty - pomyślałem.
__________________________Oczami Alice_________________________
Szłam długim korytarzem.
Przestałam się uśmiechać.
Drzwi do mojego pokoju były otwarte.
Wbiegłam tam pospiesznie.
A kiedy to zobaczyłam, krzyknęłam.
---------------------------------------------------------------
Przepraszam za krótki rozdział, ale trudno mi się pisało.
Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się podobało :)
Nowy rozdział najprawdopodobniej jutro.
Pozdrawiam i proszę o komentarze!
Kocham was! <3
Tagi: 28
Założyłam e-mail : alicewrites@onet.pl
Możecie do mnie pisać jeśli chcecie :)
Niedługo chyba podam wam jeszcze numer gg.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam!
PS. Nowy rozdział najprawdopodobniej dzisiaj :)
Możecie do mnie pisać jeśli chcecie :)
Niedługo chyba podam wam jeszcze numer gg.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam!
PS. Nowy rozdział najprawdopodobniej dzisiaj :)
Tagi: e-mail
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz