wtorek, 20 sierpnia 2013

Obudziłam się wypoczęta, z pewnością dlatego, że spaliśmy już w hotelu.
Wszystko jest takie wielkie i drogie...
Otrząsnęłam się z resztek snu i poszłam wziąć prysznic.
Letnia woda rozluźniała moje mięśnie. Było bardzo przyjemnie.
Ubrana w hotelowy szlafrok weszłam do pokoju.
Na łóżku leżały ubrania.
Byłam bardzo wdzięczna Selenie.
Ubrałam się, uczesałam i wyszłam z tego pięknego pokoju.
Drzwi zamknęłam na klucz.
Odwróciłam się i krzyknęłam.
- Bu - powiedział Justin, po czym się zaśmiał.
- Bardzo śmieszne - odparłam i mimowolnie też się zaśmiałam.
- Jesteś głodna?
- Zjadłabym coś.
- To chodź - powiedział po czym złapał mnie za rękę.
Przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Seleną. Wyrwałam rękę z jego uścisku.
Popatrzył na mnie zdziwiony, ale i... rozczarowany.
- Nie tutaj, ktoś mógłby nas zobaczyć - dodałam ciszej.
Nic nie powiedział, tylko ruszył przed siebie pewnym krokiem.
Pobiegłam za nim.
- Justin! - krzyknęłam, bo nie mogłam go dogonić.
Zatrzymał się gwałtownie, tak, że na niego wpadłam.
Odwrócił się i złapał mnie za nadgarstki.
- Ty wiesz, prawda?
Pokiwałam głową.
- Ale wiesz, że do Seleny nic nie czuję?
Znowu pokiwałam głową.
- I to ona Ci powiedziała?
- Tak.
- I co teraz? - spytał po chwili.
- Nie musisz się martwić, nikomu ni powiem. Nikomu. Nie chcę zniszczyć Ci kariery.
Zaśmiał się głupio.
- Wolałbym raczej usłyszeć, co sądzisz teraz o mnie? Jestem idiotą?
- Nie.
- A seksistowskim...
- Nie - przerwałam mu.
- Ale jestem oszustem - dodał śmiertelnie poważnie.
- Ty nie. - Popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami. - Każą Ci kłamać.
- Ale to ja kłamię - dodał z zawadiackim uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
Na chwilę znowu zapadła cisza.
- Przeszkadza Ci to?
- Co? - Zgłupiałam wpatrzona w jego oczy.
Zaśmiał się.
- Selena.
- Ona? Nie no co ty! Lubię ją.
- A mój związek z nią?
Przełknęłam ślinę.
- Myślę, że nie chcę się kłócić z tego powodu.
- Ja też nie.
Moja odpowiedź chyba go zadowoliła.

Poszliśmy do jego pokoju, po drodze zabierając Selenę.
Zamówiliśmy i zjedliśmy śniadanie.
Nagle Selena wyjęła telefon i powiedziała
- To Julie. Pisze, że już jest w Seattle na lotnisku.
Westchnęłam.
Chociaż nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć Julie, to nie chciałam rozstać się z Justinem.
Wstałam i podeszłam do drzwi.
- Chcesz limuzynę? - spytał Justin, gdy trzymałam rękę na klamce.
Pokręciłam głową.
- Wezmę taksówkę, tak będzie lepiej.
- No dobrze.
- To my będziemy trzymać się planu, a potem cały dzień spędzimy na próbie. - Dodała Selena.
- Okey.
Otworzyłam drzwi i kiedy już prawie je zamknęłam usłyszałam:
- Alice! - To była Selena. uchyliłam drzwi i na nią spojrzałam - Będziemy musiały przełożyć zakupy - mrugnęła do mnie, a ja się zaśmiałam.

Pół godziny później byłam na lotnisku.
Przed wejściem stała obładowana torbami Julie.
Podbiegłam w jej stronę i rzuciłam jej się na szyję.
- Alice!- Wykrzyknęła do mojego ucha - Alice, Alice, Alice!
- Tęskniłam za tobą - powiedziałam szczerze.
- Ja za tobą też.
- Tak Cię przepraszam, za wszystko...
- Jesteś jedyna Alice! Tylko tobie mogło się to zdarzyć. - odparła za śmiechem.
Pomogłam jej z torbami, które jak się potem okazało, w większości były moje.
Usiadłyśmy w taksówce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- To co porabiałaś przez ostatnie kilka dni? - spytałam.
- Hmm... Na początku bardzo się martwiłam. Siedziałam w aucie do 23, a potem poszłam się za tobą trochę rozglądnąć.
Wróciłam do auta i pojechałam do twoich rodziców. Pojechaliśmy do parku razem i ciebie szukaliśmy. Następnego dnia, zanim zadzwoniłaś, strasznie się martwiłam. Ale po twoim telefonie byłam spokojniejsza. Chociaż martwiłam się, że kazali Ci tak powiedzieć, wbrew twojej woli. No ale wtedy znowu spotkałam się z Robertem i...
- Jak to znowu?! - przerwałam.
Jak mogła się spotykać z Robertem? To największy idiota jakiego znam. Umawia się ze wszystkimi, a potem po kolei porzuca... Tak jest zawsze. Jedna 15-letnia dziewczyna z mojej szkoły, spotykała się z nim i po dwóch tygodniach zaszła w ciążę. Robert wyrzekł się wszystkiego i głośno nazwał ją szmatą. Uważa, że nie jest ojcem dziecka.
Na ziemię sprowadziła mnie Julie.
- Nie mówiłam Ci? On jest taki słodki... We wtorek, zanim przyszłaś, byłam z nim na randce. Bardzo mnie prosił o spotkanie. Mówił, żebym dała mu szansę i zasypywał mnie komplementami. W końcu się zgodziłam. I myślę, że to coś więcej niż tylko zauroczenie... No w każdym razie, spotkaliśmy się 3 razy i teraz jesteśmy bardzo blisko.
- Jak blisko? - spytałam przerażona.
- Alice! Tylko się całujemy i przytulamy, ale otwarcie ze sobą rozmawiamy.
Odetchnęłam z ulgą.
Julie byłaby gotowa bardzo się oddać swojemu chłopakowi...
- Julie, wiem, że nie lubisz moich morałów, ale myślę, że to...
- Wiem Alice. Wiem co myślisz, więc proszę daruj sobie. Ja go naprawdę lubię, bardzo. On mnie też, więc co stoi na przeszkodzie, żeby się spotykać? To tylko randki.
Westchnęłam. Z tego będą kłopoty.
- A ty? Opowiadaj!
O cholera.
- Nie ma co. Wszystko już wiesz. Zasnęłam i obudziłam się pod San Francisco.
- No ale co było potem? - spytała marszcząc brwi.
- No, wiec...
- Hotel Pan Pacific? - Zupełnie zapomniałam o taksówkarzu.
- Tak.
Zapłaciłam i okazało się, że teraz jestem kompletnie spłukana. Nic mi więcej nie zostało.
Zabrałyśmy rzeczy i weszłyśmy do środka.
W recepcji wzięłam klucz do pokoju Julie i razem pojechałyśmy na górę.
W pokoju przeglądając jedną z toreb natrafiłam na kopertę. W środku były pieniądze, dużo pieniędzy. Byłam uratowana!
Kiedy rzuciłam pomysł zakupów, Julie od razu się rozkręciła.

Była godzina 18:20 kiedy wróciłyśmy, całe obładowane torbami.
Wzięłam prysznic i poszłam przeglądnąć torby. Na szczęście rodzice pomyśleli także o komórce. Zadzwoniłam do nich z podziękowaniami. Odebrała mama i sprawiała wrażenie, jakby nie spała najlepiej od kilku dni. Szkoda mi jej.
Po skończonej rozmowie poszperałam trochę w walizce z ubraniami.
Ubrałam się i rozpuściłam włosy.
Byłam gotowa.
Julie przyszła do mnie 20 minut później.
- Dobrze wyglądam? - spytała.
- No pewnie, ale chodź bo się spóźnimy.

Pojechałyśmy do hali, w której odbywał się koncert.
W holu spotkałam blondynkę, której imienia nadal nie znałam.
- Alice, jesteś wreszcie! - Wykrzyknęła i pociągnęła mnie za łokieć w stronę drzwi.
Stanęłyśmy w trójkę przed wejściem na scenę.
- Emm. Mogę widzieć jak masz na imię? Może to nie najlepszy moment, ale...
- Ellie - powiedziała przeglądając swoje papiery.
- A czym się zajmujesz?
Popatrzyła na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami.
- Masz rację, to nie odpowiedni moment na rozmowę - syknęła.
Odwróciła się i odeszła kręcąc biodrami.
Zabrałam Julie do stolika przy którym siedziała Maddie. Klikała coś na laptopie, ale uznałam, że grzeczniej będzie jej przerwać niż po prostu przejść obok.
- Maddie poznaj...
- Alice! Zabierz swoją przyjaciółkę do diabła! Daj mi pracować i najlepiej znajdź Scootera. Tylko ty masz tutaj wakacje.
Wzięłam głęboki oddech, żeby nie powiedzieć jej wszystkiego co o niej myślę.
- Dobrze Madeline - syknęłam.
Popatrzyła na mnie jakbym była robakiem, którego ona pragnie zabić, ale z jakiegoś powodu nie może.
Odeszłam z wysoko uniesioną głową i pociągnęłam za sobą Julie. Patrzyła na mnie wielkimi oczami i po chwili spytała:
- Co to było?
Zaśmiałam się grobowo.
- Nienawidzi mnie.
- A kim jest?
- Coś w stylu pomocnika menagera.
- Nigdy o niej nie słyszałam.
Wzruszyłam ramionami.
- Poszukajmy Scootera.
W końcu znalazłam odpowiedni pokój.
Drzwi były otwarte, więc tylko lekko zapukałam.
- Alice! A ty pewnie jesteś Julie? - wyciągnął rękę w jej stronę.
- Tak to ja - uśmiechnęła się promiennie.
- Koncert zaraz się zacznie - powiedział i zwrócił się w moją stronę - Wszystko jest już gotowe.
Uśmiechnęłam się. Znaczenie było podwójne.
Kiedy ponownie stanęłyśmy przy wejściu na scenę, zobaczyłam Justina.
On mnie nie widział, rozmawiał akurat z Maddie i Seleną.
Nagle objął ją w talii i przyciągnął do siebie.
Patrzyli na siebie z czułością, ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
Odwróciłam gwałtownie głowę.
Mimo wielkiego wysiłku łza pociekła po moim policzku.
----------------------------------------------------------
Kochani! Przepraszam za bardzo nudny rozdział, ale potrzebowałam "furtki" :) Mam nadzieję, że czytający mojego bloga są już poinformowani o tym, że wróciłam i nowe rozdziały już są. Pozdrawiam i całuję!
Kocham was!

10 komentarzy? :) Liczę na to!
Tagi: 23
14.08.2011 o godz. 13:37
AliceWrites
Poczułam jak ktoś szturcha mnie za ramię.
Zostałam brutalnie wyrwana z objęć Justina, po czym obudziłam się i okazało się, że nadal mnie przytula.
Była to najwspanialsza rzecz jaka zdarzyła mi się w czasie minionych kilku dni od kiedy go poznałam.
Może nawet jeszcze dłużej.
To Selena mnie obudziła.
Spojrzałam w bok i okazało się, że Justin nadal śpi.
Dziewczyna gestami pokazała mi, żebym wstała i z nią wyszła.
Spojrzałam na nią zrezygnowana.
Próbowała powstrzymać śmiech.
Silnik był wyłączony, co oznaczało postój.
Westchnęłam cicho i podniosłam się powoli.
Selenie na pewno nie zależało na tym, żeby Justin się obudził. Inaczej sama by to zrobiła.
Kiedy znalazłyśmy się na zewnątrz zrobiło mi się zimno.
Musiało być około 6.
- Co jest? - spytałam zaspana.
- Musimy pogadać.
- A czy to nie mogło poczekać? - spytałam, jednocześnie rozciągając ramiona. Po nocy spędzonej na podłodze byłam bardzo obolała.
- Wolałam porozmawiać w cztery oczy.
Zatrzymałyśmy się niedaleko busa.
Widziałam jak ekipa wychodzi z poszczególnych pojazdów.
Znowu staliśmy na stacji, do której kierowała się większość ludzi.
- To o co chodzi? - spytałam.
- Bo widzisz... - próbowała dobrać słowa. - Wiem, że ty i Justin się lubicie.
O nie! - Pomyślałam.
- Tak... Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
- Wiem, Alice. Widziałam - próbowała powstrzymać śmiech. - Ale nie o to chodzi. No więc, bardzo Cię lubię Alice i nie chciałabym tego zniszczyć, więc mam nadzieję, że posłuchasz mnie do końca.
Przytaknęłam.
- Gdyby to zależało ode mnie, to nic by mi nie przeszkadzało w tym, że jesteście razem.
- Ale my nie jesteśmy parą - zaprzeczyłam.
- Jeszcze nie, ale wiem, że on Ci się podoba, a ty jemu, to widać. I mi to nie przeszkadza, ale chodzi o Show Biznes.
Popatrzyłam na nią pytająco.
- Chodzi o to, że ja i Justin dla milionów ludzi na całym świecie jesteśmy parą. Mówię to dlatego, bo wiem, że Justin nie jest twoim idolem, tylko przyjacielem. Wiem, że nie interesują cię takie rzeczy. Sama mi powiedziałaś.
Przytaknęłam.
- Czyli nie możecie zostać sfotografowani. Nie możecie stać się parą, nie dla mediów.
- Ale po co to wszystko? - spytałam.
Oczywiste było, że nie podoba mi się taki układ.
- Żeby sprzedawać filmy i płyty. Zaczęło się od Never Say Never Justina. Teraz moja płyta i film. Nie wiemy jak długo będziemy musieli to ciągnąć, ale tak nam kazali. Nie jesteś na mnie zła?
- Oczywiście, że nie. Ale skoro nie jesteście tak naprawdę parą, to dlaczego przytulacie się i tak dalej, chodzi mi o to wczoraj za kulisami. Przecież tam nie było mediów.
- My się naprawdę przyjaźnimy Alice. Jesteśmy ze sobą blisko, ale nie tak jak wy. Po prostu dawno się nie widzieliśmy, to wszystko. Nie było go na moich urodzinach... Lubimy ze sobą przebywać. Tylko, że większość ludzi myśli, że to coś więcej. No wiesz...
- Rozumiem.
- I nie jesteś zła?
- Na ciebie nie.
Mina jej zrzedła.
- To na kogo jesteś zła? - spytała trochę zakłopotana.
- Na nikogo. Ale to jest nie fair, że nie możemy się razem pokazywać.
- Pokazywać możecie. Ale wiesz chodzi o to, żeby nikt nie nabrał podejrzeń. Chociaż i tak wiele ludzi twierdzi, że to jest przekręt i wiele fanek Justina chce mnie zabić.
Westchnęła.
Ja zgłupiałam. Chce ją zabić?
- Fanki chcą Cię zabić?
- Tylko tak mówią i piszą na Twitterze. Nic poważnego jeszcze się nie stało. Po prostu są zazdrosne.
- Ale wszystkie fanki?
- Nie no co ty! Połowa z nich jest zadowolona, że ja i on jesteśmy razem.
Coś wpadło mi do głowy.
- A dlaczego Justin mi tego nie powiedział?
- Myślę, że nie chciał Cię wystraszyć.
- A dlaczego rozmawiamy bez niego?
- Bo myślę, że czułabyś się niezręcznie gdybym przy nim zaczęła mówić, że on Ci się podoba.
Uśmiechnęłam się do niej. Miała rację.
- Cieszę się, że mnie wysłuchałaś i nie odprawiłaś - odwzajemniła uśmiech.
Kurczę, sama się sobie dziwiłam, że przyjmuję to tak spokojnie. Jestem dziwna - pomyślałam.
- Selena, masz może jakiś sweter? - Spytałam masując ramiona, aby było mi cieplej.
Zaśiała się.
- Pewnie.

Poszłyśmy na stację i kupiłyśmy sobie żelki, które jak się okazało obie uwielbiałyśmy. Wstąpiłyśmy jeszcze do toalety i wróciłyśmy do autobusu, gdzie Justin nadal smacznie spał.
Selena podeszła do małej lodówki, której wcześniej nie widziałam i wyjęła z niej mleko.
Z szafki nad lodówką wyjęła miski i płatki do mleka i obie zrobiłyśmy sobie zupy mleczne.
kiedy skończyłyśmy była godzina 6.52, o czym poinformowała mnie Selena, za pomocą swojego IPhone'a.
Dała mi sweter i sama poszła się przebrać.
Jej ubrania był dla mnie w sam raz.
Kiedy wróciła rozmawiałam z nią o mojej przyjaciółce która ma jutro urodziny i opowiedziałam jej co planujemy z Justinem. Powiedziała, że chętnie się przyłączy i nam pomoże.
Dziś nadszedł czas, aby wcielić nasz plan w życie. Miałam tylko nadzieję, że Julie odbierze telefon gdy do niej zadzwonię.
Jakieś dwie godziny później obudził się Justin, podczas gdy my robiłyśmy sobie śmieszne zdjęcia.
Poszedł się przebrać i również zjadł płatki z mlekiem.
Zaczęliśmy rozmawiać o Julie i ustaliliśmy wszystko dokładniej.

Wybrałam numer i czekałam na sygnał.
- Halo? - usłyszałam.
- Cześć Julie! Tu Alice - zaszczebiotałam. Chciałam, żeby mój dobry nastrój jej się udzielił.
- O... - wzięła głęboki oddech - Alice... To miło... że... dzwonisz.
- Tęsknie za tobą! Strasznie mi Ciebie brakuje!
- No... Mi ciebie też.
- Tak sobie pomyślałam - może chciałabyś przyjechać na weekend do Seattle?
Wydała z siebie cichy jęk.
- Mówisz poważnie? - spytała z nadzieją.
- No pewnie! Jutro cały dzień spędziłybyśmy razem, a wieczorem oglądały koncert Biebera - tu przewróciłam teatralnie oczami, na co Selena cicho się zaśmiała, a Justin udawał obrażonego. - To jak?
- Dziękuję! Jesteś kochana! Bardzo chętnie przyjadę, jeśli oczywiście nikomu tam to nie przeszkadza...

Obgadałyśmy jeszcze parę spraw i ustaliłyśmy, że przyleci jutro pierwszym samolotem. Bardzo się cieszyła.
Kiedy skończyłam rozmawiać oddałam telefon właścicielce.
- Teraz musimy załatwić resztę - zapowiedziałam.
- To ja pogadam ze Scooterem - powiedział Justin i wyciągnął swoją komórkę.
Po kilku minutach rozmowy Justin schował ją z powrotem do kieszeni i powiedział:
- Nie ma problemu! Scooter się zgadza!
Podskoczyłam jak małe dziecko.
- Dziękuję! - Wykrzyknęłam i objęłam ich oboje.
Justin popatrzył na mnie... z czułością.
Uśmiechnęłam się do niego.
Selena cicho się wycofała i usiadła na kanapie.
Chłopak złapał mnie za rękę.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, jak dla mnie to nawet za krótko.
Justin wstał i pociągnął mnie za sobą w stronę kanapy.
Kiedy usiedliśmy, odłożył moją dłoń, ale przykrył ją swoją, co bardzo mnie ucieszyło.
- Alice, jest taka sprawa - zaczął. Selena która siedziała obok mnie, drgnęła i szturchnęła mnie delikatnie.
Pokiwałam głową, chcąc go zachęcić, chociaż spodziewałam się, co usłyszę.

______________________Oczami Justina________________________
Nie wiedziałem co jej powiedzieć, bałem się, że ją urażę i pomyśli sobie, że jestem jakimś seksistowskim palantem. Nie umiałem dobrać słów.
Była taka szczęśliwa...
- Myślę, że musimy jeszcze zadzwonić do hotelu - wypaliłem.
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
- To zadzwonisz? - spytała.
Ale ze mnie tchórz - pomyślałem.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Hotelu, aby załatwić pokój dla Julie i pozostałe pierdoły.
Później oglądaliśmy jakiś głupawy serial, ale nikt nie wydawał się być nim zainteresowany.
Kiedy Alice bawiła się moim telefonem, zauważyłem, że Selena patrzy się na mnie ślepo i ze złością w oczach.
------------------------------------------------------------
Kochani,
tak się ucieszyłam, kiedy przeczytałam wasze komentarze! Dziękuję wam za to wszystko! Za wejścia i komentarze.... To dla mnie bardzo dużo znaczy.
Wróciłam z wakacji i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było włączenie komputera. Po prostu musiałam dla was napisać!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i był dłuższy niż pozostałe ;) Postaram się pisać dłuższe i ciekawsze rozdziały, obiecuję :*
Kocham was! <3
Tagi: 22
13.08.2011 o godz. 14:45
AliceWrites
Siedziałam z Seleną na kanapie i zajadałam z nią chipsy. Oglądałyśmy jakiś program.
Justin siedział w fotelu i klikał coś na laptopie.
Miałam jednak wrażenie, że co jakiś czas się na mnie patrzy.
Teraz czułam się w jego towarzystwie bardzo nieswojo, jak na początku naszej znajomości. Było mi z tym bardzo źle.
Po jakimś czasie głowa Seleny zsunęła się na moje ramię. Dziewczyna zasnęła.
- O co chodzi? - spytałam ostro.
Ton mojego głosu nie pasował zbytnio do sytuacji, przeszkadzała temu Selena.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami i zmarszczył brwi.
- Nie rozumiem - powiedział. - Co masz na myśli?
- Od koncertu nie odezwałeś się ani słowem. Dlaczego?
- Bo mam wrażenie, że nie chcesz żebym z tobą gadał.
Ja nie chciałabym z nim gadać? szkoda, że nie wie o czym myślałam przez cały dzień.
- Co ty wygadujesz?
- Tak Alice. Tak uważam. Nie zachowujesz się jakbyś mnie lubiła tyko tak jakbyś za wszelką cenę chciała sprawić mi ból.
- Słucham? - teraz byłam na niego wściekła i istotnie chciałam sprawić mu ból. Ale nigdy wcześniej o tym nie myślałam! - Przepraszam bardzo, że nie słucham twojej muzyki i nie szaleję na twoim punkcie jak miliony fanek na całym świecie! Przepraszam, że jesteś dla mnie jak normalny chłopak! Wybacz że jestem inna! Przepraszam, że trudno jest mi tobie dogodzić, ale jestem tylko człowiekiem! Nie mam obowiązku latać na każde twoje zawołanie, jak wszyscy z twojej ekipy!
Selena drgnęła. Krzyczałam za głośno i ją obudziłam.
Podniosła się powoli i spojrzała na mnie i na Justina.
Ja też na niego spojrzałam.
Siedział z otwartą buzią i patrzył się na mnie.
Zabolało go to co powiedziałam.
Czułam wyrzuty sumienia.
- Przepraszam - powiedziałam do Seleny - nie chciałam Cię obudzić.
I chwilę później znowu zasnęła.
Popatrzyłam na Justina, a on na mnie
- Przepraszam, ja...
- Masz rację.
- Ale Justin, ja nie chciałam...
- Nie, miałaś rację. Ja przepraszam.
- Justin... Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam. Byłam na Ciebie wkurzona, bo naprawdę nie rozumiem dlaczego powiedziałeś, że za wszelką cenę chcę sprawić Ci ból. Jeśli naprawdę tak myślisz to przepraszam, ale nie mam i nigdy nie miałam takich zamiarów.
Wstał z fotela i podszedł do mnie.
Uklęknął obok mnie, na podłodze i złapał mnie za rękę.
- Przepraszam Alice. Za wszystko co powiedziałem.
Patrzyłam w jego oczy i uśmiechnęłam się.
- Ja też cię przepraszam.

Usiedliśmy na podłodze, a Selena zajmowała teraz całą kanapę.
W pewnym momencie Justin objął mnie ramieniem, ale ja nie protestowałam.
Zasnęłam przytulona do niego i śniłam o jego czekoladowych oczach.

-------------------------------------------------------
Krótki rozdział, ale mam nadzieję, że się podobał.
Dzisiaj w nocy jadę na wakacje z rodzicami i nie będę miała możliwości pisania dla was, ale kiedy wrócę od razu pojawi się nowy rozdział ;)
Będę za wami tęsknić i nie wiem jak wytrzymam bez pisania bloga...
Mam nadzieję, że kiedy wrócę, to wy nadal tu będziecie.
Ja będę o was pamiętać! <3

Pobijamy rekord? 6 komentarzy
Tagi: 21
04.08.2011 o godz. 11:11
AliceWrites
Usłyszałam jak Scooter woła Zbieramy się!, ale nie zareagowałam.
Nie mogłam nikomu tak się pokazać. Ale nie mogłam też tu zostać.
Z głośnym westchnięciem zebrałam się z podłogi na której siedziałam.
Otrzepałam spodnie z kurzu i ruszyłam w stronę windy.
Kiedy byłam już bardzo blisko zobaczyłam jak Justin stoi z Seleną i ogląda się dookoła, szukając kogoś.
Usunęłam się z pola widzenia najszybciej jak mogłam, chowając się za sprzętem.
Nie zauważył mnie, powiedział coś do Seleny i razem weszli do windy.
Z nimi wchodziło kilka innych osób, więc uznałam, że mogę już wyjść z ukrycia.
Kiedy jednak to zrobiłam moja noga zahaczyła o kabel który pociągnął cały sprzęt na podłogę, razem ze mną.
Kilka osób szybko pobiegło w moją stronę.
Ktoś podał mi rękę i pomógł wstać. Kiedy podniosłam głowę zobaczyłam, że to Selena i uśmiecha się do mnie.
- Wszystko dobrze? - spytała przyjaźnie.
Pokiwałam głową.
Objęła mnie ramieniem i pociągnęła w stronę windy.
- Poczekaj, nie mogę ich tak zostawić - powiedziałam.
Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
- Przepraszam was strasznie. - Zwróciłam się do grupki chłopaków zbierających głośniki i tym podobne. - Nie chciałam tego zrobić, przepraszam. Mogę jakoś pomóc?
Jeden z nich, wysoki i opalony blondyn zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- Jest spoko. Jestem Russel, a ty?
- Alice.
- Witaj Alice, jesteś tu nowa?
- Można tak powiedzieć.
- Bo jak chcesz, to mogę Cię oprowadzić - mrugnął do mnie zalotnie.
Miałam go powoli dość.
- Nie, dzięki.
- To czym się zajmujesz?
- Ja, niczym. Jestem przyjaciółką Justina.
"Byłam", pomyślałam.
Chłopak wyraźnie się rozczarował.
- Ale zawsze możesz mnie zagadać, a ja pokaże Ci co i jak.
Z jakiegoś powodu doszukałam się w jego słowach podwójnego znaczenia.
Odwróciłam się i okazało się, że Selena nadal na mnie czeka.
Szłyśmy ramię w ramię w stronę windy.
- Którym jedziesz? - spytała.
- Ja chyba z Justinem. - Teraz naprawdę nie byłam tego pewna.
- A czy mogłabym jechać z wami? - spytała zupełnie na serio - Chciałabym Cię lepiej poznać - uśmiechnęła się do mnie.
Zamrugałam zdziwiona.
Selena Gomez chciała mnie poznać?
- Nie no pewnie, że możesz. Czemu by nie?
- Dzięki.

Opowiedziałam jej moją historię, począwszy od koncertu w Los Angeles, poprzez to jaka zaszła pomyłka i o tym co będzie potem. Moja historia naprawdę ją zajęła, a kiedy skończyłam opowiadać, stałyśmy przed wejściem do busa Justina.
Selena miała ze sobą walizkę na kółkach i dwie, duże torby.
Powiedziała, że jeśli chcę to może mi coś pożyczyć, dopóki nie dostanę moich toreb, a w Seattle chętnie poszłaby na zakupy. Zgodziłam się z tym i umówiłyśmy się na wspólną rundkę po sklepach.
Nie miałam jej za złe tego, że lubi Justina. Polubiłam ją i wyczułam, że ona mnie również.
Siedziałyśmy w busie Justina, kiedy ten wszedł do środka.
- Alice? Co się stało tam na zapleczu? - spytał kiedy przestałyśmy się śmiać.
- Zahaczyłam nogą o kabel.
- Przepraszam, że nie przyszedłem Ci pomóc, ale Scooter kazał mi iść do Maddie jak najszybciej i po prostu nie mogłem.
- Nic się nie stało.
- A Russel był dla Alice bardzo miły - powiedziała Selena i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Justin zmarszczył brwi.
- Szukałem Cię Alice.
- Naprawdę? - spytałam trochę rozmarzona jego słowami.
- Tak - popatrzył na mnie i nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu.
Selena odchrząknęła, tym samym nam przerywając.
- Chciałabyś teraz przymierzyć te ubrania?
- Pewnie - odpowiedziałam.
Byłam ciekawa, co Selena wyjmie z torby. Uklęknęłam obok niej na podłodze.
- Myślę, że będą dla ciebie dobre.
Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością.
- Dziękuję. - powiedziałam szczerze.
- Nie ma sprawy.
Weszłam do łazienki i przebrałam się.
Byłam Selenie bardzo wdzięczna.
-----------------------------------------------------------
To drugi rozdział dzisiaj, ale nie mogłam się powstrzymać ;)
Chciałabym pobić rekord i dlatego
5 komentarzy = nowy rozdział
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie wkurzam was tymi komentarzami ;)







Tagi: 20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz